Czy ktoś pamięta słynnego samobójczego gola Michała Żewłakowa w meczu z Irlandią Północną w eliminacjach mistrzostw świata? Wtedy stoper reprezentacji Polski zagrał bardzo mocno w kierunku Artura Boruca, piłka podskoczyła na nierówności i wpadła do siatki pod kogą byłego bramkarza m.in. Celtiku.
I w pewnym sensie postanowili odwzorować to zawodnicy Śląska Wrocław w poniedziałkowym spotkaniu z Piastem Gliwice.
Odstawili niezłą komedię, ale do śmiechu było jedynie grupce kibiców Piasta. Pozostali mieli twarz trenera Ante Simundzy, którzy nie dowierzał, co wyprawiają jego zawodnicy.
Była 25. minuta. Piast założył pressing, ale nie jakiś wybitny, z którego nie dało się wyjść. Jehor Macenko spanikował i podał mocno w kierunku Rafała Leszczyńskiego. No i co? Piłka podskoczyła, Leszczyński się machnął i za chwilę z gola cieszyli się gliwiczanie.
Absolutne kuriozum. Coś nieprawdopodobnego. I to mając z tyłu głowy sytuację Śląska, który ma w tym momencie 10 punktów i tylko cud może uchronić ten zespół przed spadkiem z PKO Ekstraklasy.
Zobacz kuriozalnego samobója w meczu Śląsk - Piast:
ZOBACZ WIDEO: Przeniósł się do nowego klubu. Na miejscu czekała na niego legenda