Hansi Flick w meczu z Benficą Lizbona postawił na Wojciecha Szczęsnego, co spotkało się z zaskoczeniem w klubie. Decyzja ta była niespodziewana, ponieważ do tej pory to Inaki Pena był pierwszym wyborem w bramce po kontuzji Marca-Andre ter Stegena.
"Pozycja wyjściowa Szczęsnego w Lizbonie przełamuje ukrytą hierarchię, która istniała w bramce z Inakim Peną" - czytamy w leadzie artykułu, który ukazał się na stronie katalońskiego portalu "Sport".
Niemiecki szkoleniowiec przyznawał, że "sytuacja w bramce się zmieniła", ale nie podał szczegółów tej zmiany. Wybór Szczęsnego okazał się ryzykowny, gdyż jego występ mógł kosztować Barcelonę uratę punktów.
ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona
Jak donosi Ivan San Antonio, dziennikarz katalońskiego "Sportu", Pena, mimo rozczarowania, zaakceptował decyzję Flicka i nie prosił o żadne wyjaśnienia. Klub z kolei wyraził pełne poparcie dla Hiszpana, podkreślając, że chcą, aby pozostał w Barcelonie na następne lata.
Wybór Szczęsnego wywołał mieszane uczucia wśród zawodników. "W szatni byli tacy, którzy, jak Inaki Pena, nie rozumieli zmiany i zastanawiali się, dlaczego zapadła taka decyzja - w istocie ryzykowna" - czytamy.
Zagadką pozostaje fakt, czy środowym występem były reprezentant Polski przekreślił swoje szanse na kolejne szanse. Flick po meczu przyznał, że jest jeszcze za wcześnie, by mówić, który z bramkarzy zagra w następnym spotkaniu.
To zaplanowano na niedzielę (26 stycznia). Tego dnia "Duma Katalonii" zmierzy się u siebie z Valencią w ramach rozgrywek La Ligi.
Ja oglądam mecze w Am.pd. i tutaj akuratnie przy 2 bramce mówili wprost że Szczęsny był przodem do Czytaj całość