Pod koniec wtorkowego spotkania, przy stanie 4:4, Wojciech Szczęsny popisał się spektakularną interwencją po strzale Di Marii. Nawet jednak ta obrona nie przysłoni tego, co "dokonał" Polak w pierwszej połowie.
W niespełna 10 minut Szczęsny przeżył koszmar. Najpierw wyszedł przed własne pole karne, zderzył się ze swoim obrońcą, a piłkarz Benfici umieścił piłkę w pustej bramce. 8 minut później sędzia podyktował rzut karny po interwencji Szczęsnego, a Polak nie obronił jedenastki.
To była dopiero 30. minuta meczu, a FC Barcelona przegrywała już 1:3. Co prawda w drugiej połowie przyjezdni przeprowadzili imponującą remontadę i ostatecznie wygrali 5:4, ale piłkarscy eksperci i tak nie zapomnieli tego, co w pierwszej połowie robił Szczęsny (więcej TUTAJ).
Bardziej wyrozumiały dla swojego podopiecznego był jednak Hansi Flick, który na konferencji prasowej wziął w obronę bramkarza.
- Popełnił błędy, ale w pierwszej połowie wszyscy moi piłkarze je robili. W drugiej połowie Wojtek nas uratował. Razem wygrywamy i razem przegrywamy - podkreślił Flick, cytowany przez "Mundo Deportivo".
Kibice i eksperci mają jednak wątpliwości, czy Szczęsny dostanie od Flicka kolejną szansę w Lidze Mistrzów. Szkoleniowiec uniknął jednoznacznej deklaracji.
- To nie jest tak, że na Ligę Mistrzów mamy Wojciecha Szczęsnego, a na La Ligę Inakiego Penę. Przed każdym meczem będziemy decydować, który bramkarz zagra - zadeklarował Flick na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Zaczepiali ją w piłkarskiej szatni. Wiedziała, jak zareagować
a mecz niestety byl ustawiony, bo tylko ustawione mecze gra sie ponad wy Czytaj całość