To miał być mecz, jakich wiele w każdy weekend w Polsce. W ramach 6. kolejki IV ligi pomorskiej zmierzyli się ze sobą piłkarze Pogoni Lębork i Jaguara Gdańsk. O tym spotkaniu nagle zrobiło się głośno w całym kraju, a to za sprawą skandalicznych wydarzeń.
Szczegóły opisuje portal trojmiasto.pl. Dramat zaczął się rozgrywać w 60. minucie. To wtedy pseudokibice Pogoni postanowili zaatakować sektor gości. Doszło do bijatyki, a fanom Jaguara skradziono flagi oraz szaliki. Dopiero po interwencji policji udało się opanować chaos.
Potem okazało się, że wśród pobitych był właściciel gdańskiego klubu. Sprawę nagłośnił m.in. Radosław Michalski, który jest szefem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sceny przed meczem. Skrzypaczka zachwyciła wszystkich!
"Niestety po raz kolejny w Lęborku zostaje pobity pracownik klubu gości, tym razem podczas trwającego meczu, co bardzo niekorzystnie wpływa na morale grającego zespołu i wiele postronnych osób (w tym dzieci, kobiet i starszych ludzi), którzy wybrali się na mecz spędzić czas w sportowej i piłkarskiej atmosferze" - napisał na Facebooku.
Oburzeni są także działacza Jaguara. Za pośrednictwem social mediów skierowali pytanie do władz Pogoni, ale do teraz nie otrzymali odpowiedzi.
"Czy Pogoń Lębork jakoś odniesie się do skandalicznego zachowania kibiców waszego Klubu i uderzenia właściciela klubu Jaguar Gdańsk podczas dzisiejszego meczu?" - czytamy w portalu X na profilu Jaguara.
Oburzający jest jeszcze jeden szczegół. Po ataku na sektor gości zawodnicy Jaguara nie chcieli kontynuować gry, obawiając się o swoje bezpieczeństwo. Wtedy do akcji miał wkroczyć delegat PZPN, który nie zgodził się na takie rozwiązanie sprawy i nakazał wznowienie spotkania. Ostatecznie obie drużyny wróciły na boisko, a mecz zakończył się wynikiem 1:1.
Jakby przeszło tornado! Polski klub pokazał zniszczenia po wizycie chuliganów >>
To się nie spodoba Niemcom. Zobacz, co się stało podczas meczu w Oświęcimiu >>