Ambicjami Pogoni Szczecin na ostatnie tygodnie sezonu była walka o najwyższe cele na obu frontach. Portowcy są już w finale Fortuna Pucharu Polski i chcieli do tego czasu dogonić liderującą Jagiellonię Białystok, o czym otwarcie w swoich mediach społecznościowych pisał kapitan zespołu, Kamil Grosicki.
Jednak zawodnicy z województwa Zachodniopomorskiego przewrócili się na pierwszej przeszkodzie, jaka została przed nimi postawiona. Do Szczecina w sobotę przyjechał Piast Gliwice, którego gra od początku wyglądała dobrze i w zasadzie od pierwszych minut wszystko mu wychodziło.
Już po około 20 minutach gliwiczanie mieli już dwubramkowe prowadzenie. Najpierw po świetnie rozegranym wrzucie z autu piłkę do bramki głową skierował Tomas Huk, a niedługo później ładnym uderzeniem z dystansu popisał się Jorge Felix.
Kolejne minuty stały pod znakiem ataków goniącej Pogoni, która pod koniec spotkania dostała od rywali prezent w postaci rzutu karnego. Tego jednak nie zdołał wykorzystać Kamil Grosicki, który nawet nie trafił w światło bramki w tej sytuacji.
Jakby tego było mało, to niedługo później nadzieję swojej ekipie dał Efthymis Koulouris, ale po analizie VAR jego gol został anulowany ze względu na spalonego. Wszystkie nieszczęścia spadły na Pogoń, która przecież za tydzień rozegra bezpośrednie starcie z liderującą Jagiellonią.
Czytaj też:
Polak robi furorę. Jako dziecko miał taki sam problem jak Messi
Świetny start Piasta. Pogoń była w szoku
ZOBACZ WIDEO: To będzie robił Neymar po zakończeniu kariery? Ależ forma