Beniaminek przyjedzie do stolicy Wielkopolski w roli kopciuszka. Zajmuje miejsce w strefie spadkowej i powinien być dla "Kolejorza" bez porównania łatwiejszym przeciwnikiem niż Jagiellonia Białystok i Cracovia. Właśnie te zespoły urywały ostatnio punkty poznaniakom.
- Ruch jest na dole tabeli, lecz dla nas to niewiele znaczy. Rywal jest mocny fizycznie, nie boi się wchodzić w pojedynki. Musimy też uważać na stałe fragmenty. Ważne jednak, że wracamy na nasz stadion. Tu zawsze jesteśmy faworytem - podkreślił na konferencji prasowej trener John van den Brom.
- Niektórzy piłkarze odpoczęli, gdy graliśmy w Pucharze Polski. Do gry wrócą teraz Antonio Milić, Jesper Karlstrom, czy Mikael Ishak. Ze względu na kartki wypada nam Radosław Murawski, co jest jakimś problemem, jednak na pewno zagramy ofensywnie. Mamy lepszą drużynę. Jeśli w tyłach spiszemy się solidnie, to udowodnimy swoją jakość korzystnym wynikiem - dodał opiekun Lecha.
Poprawia się sytuacja kadrowa poznaniaków. - Cieszy mnie, że w końcu doszło do debiutu Aliego Gholizadeha. To ważne dla nas, ale przede wszystkim dla samego zawodnika, bo mógł się wreszcie poczuć częścią zespołu. Teraz znów będzie w kadrze. Wraca też Afonso Sousa, który jest w treningu od kilku dni. W środę w Bydgoszczy było jeszcze dla niego za wcześnie, lecz na spotkanie z Ruchem będzie gotowy - zaznaczył van den Brom.
Uważać musi Kristoffer Velde. Norweg to pierwszoplanowa postać "Kolejorza" w sezonie 2023/2024, tymczasem ma na koncie trzy żółte kartki. Jeśli w starciu z beniaminkiem obejrzy kolejną, za tydzień nie wystąpi w klasyku z Legią Warszawa.
- Nie będziemy go jakoś specjalnie oszczędzać. Gdybym go nie wystawił na Ruch, nadal miałby trzy napomnienia i musiałby uważać później. To głównie jego rola, żeby teraz unikać kartek. Znamy sytuację, on też - oznajmił Holender.
Mecz 14. kolejki PKO Ekstraklasy Lech Poznań - Ruch Chorzów odbędzie się w sobotę o godz. 20.00.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił