PZPN jeszcze w tym tygodniu ogłosi następcę zwolnionego Fernando Santosa. - Drużynie potrzebna jest świeża krew nawet kosztem problemów na początku pracy nowego trenera. Do pewnych starszych tematów nie ma już co wracać. Trzeba powiedzieć stop - twierdzi Radosław Gilewicz, były reprezentant kraju i asystent w sztabie Jerzego Brzęczka.
- Przede wszystkim nasza federacja powinna mieć jakiś plan, filozofię. Za chwilę kadrę obejmie piąty selekcjoner w ciągu ostatnich pięciu lat. Czas zachować stabilizację. Moim zdaniem to musi być trener na dłużej nawet w przypadku niepowodzenia w obecnych eliminacjach - dodaje Gilewicz.
On "przemielił" wszystko
Na trzy mecze przed końcem eliminacji Euro 2024 polska kadra zajmuje przedostatnie miejsce w grupie (przed Wyspami Owczymi). Furtką awaryjną jest jeszcze baraż o awans na turniej, który Polacy mają zapewniony.
- Szczerze, to jest mi obojętne, kto zostanie selekcjonerem, bo nic się w naszej reprezentacji nie zmieni - twierdzi Kamil Kosowski. Dlaczego? - Bo nie ma czasu na eksperymenty. Trzeba ratować, co się da i to zawodnikami, którzy zawalili poprzednie mecze. Trzon zespołu musi zostać, ale w dalszej perspektywie zmiany są konieczne. Jeżeli zawodnik ma na swoim koncie 30 lub 40 meczów w kadrze, a pamiętamy tylko jeden dobry, to pora szukać dalej - uważa Kosowski.
ZOBACZ WIDEO: Miażdżąca krytyka reprezentacji Polski. "Trzeba zwolnić PZPN!"
Marek Papszun i Michał Probierz to dwaj najpoważniejsi kandydaci do przejęcia kadry. W dalszej kolejności wymienia się Jana Urbana czy Adama Nawałkę.
- Przed nominacją Santosa chciałem, by szansę otrzymał Jan Urban, nawet w roli asystenta. Przynajmniej teraz mógłby dokończyć eliminacje jako tymczasowy trener znając drużynę od środka - kontynuuje Kosowski.
- Urban to był piłkarz klasy światowej, autorytet. Do tego jest facetem, który zawsze trzyma ciśnienie i ma klasę - były piłkarz wymienia atuty szkoleniowca Górnika Zabrze.
Ale Kosowski ma też innego kandydata. - Każdy ma swoje zalety, jednak Marek Papszun pracował dotąd tylko w jednym miejscu. Oczywiście musiał radzić sobie w różnych warunkach, w niższych ligach, jednak miał do czynienia z jednym szefem, trochę w klimacie cieplarnianym - uważa.
- Natomiast Michał Probierz przerobił polskie piekiełko. Przemielił naszą ligę w każdy możliwy sposób. Pracował z wieloma piłkarzami, prezesami, popełnił dobre i złe decyzje. Ma bardzo duże doświadczenie - argumentuje nasz rozmówca.
Atmosfera nie jest problemem
Gilewicz stara się odpowiedzieć na pytanie, co jest kluczowe w opanowaniu bałaganu, który narasta w polskiej drużynie od wielu miesięcy. Temat afery premiowej z Kataru dalej sieje ferment w zespole. Do tego dochodzą fatalne wyniki sportowe, afery obyczajowe wokół zespołu i PZPN.
- Czy atmosfera jest problemem? Nie zawsze wyniki szły w parze z klimatem w kadrze, nawet jak zawodnicy lubili spędzać ze sobą czas - zauważa Gilewicz. - Co jest kluczowe? Jedno się nie zmienia: każdy piłkarz musi czuć się potrzebny i musi być odpowiednio dopasowany do funkcjonowania drużyny. W latach 90. najczęściej wrzucano graczy do jednego worka, dziś chodzi o bardziej indywidualne podejście do zawodnika - twierdził były członek sztabu kadry w latach 2018-20.
Liczą się szczegóły
Były kadrowicz, Jacek Góralski, stawia na jednego z dwójki: Adam Nawałka - Michał Probierz. 21-kroty reprezentant kraju miał okazję trenować u obu szkoleniowców.
- Probierz ma obsesję na punkcie rozpracowywania rywali, zawsze wszystko wiedzieliśmy o przeciwnikach - opowiada. - Pamiętam zgrupowanie za kadencji Adama Nawałki. Nowy zawodnik, który stawiał się na kadrze, miał rozpisane, przy jakim stoliku może usiąść podczas posiłków. Selekcjoner pilnował najmniejszych rzeczy - porównuje.
- Obaj trenerzy są bardzo podobni. Może się wydawać, że to tylko "pierdoły", ale detale są w piłce najważniejsze. Jeżeli nie ma porządku poza boiskiem, to później panuje bałagan na murawie - zwraca uwagę.
Tożsamość dopiero bez "Lewego"
Kosowski uważa, że przed nowym selekcjonerem muszą być postawione konkretne zadania. - Czas na zmianę pokoleniową, ale rezygnowanie z Roberta Lewandowskiego byłoby głupotą - twierdzi. - To dalej nasz najlepszy zawodnik, ale chcę zobaczyć na boisku choćby Slisza i innych tego typu graczy. Pora na kogoś, komu zawodnicy zaufają i uwierzą, że potrafią grać nie tylko do boku lub bezpiecznie do tyłu - uważa.
- Oczywiście nie kończę kariery Robertowi Lewandowskiemu, ale prawdziwe szukanie tożsamości reprezentacji rozpocznie się wtedy, gdy "Lewy" przestanie być jej częścią. Od 10-15 lat każdy selekcjoner budował drużynę wokół niego - kończy Kamil Kosowski.
Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty
Jeden z "baronów" już się wygadał. Nowy selekcjoner kompletuje sztab