Półfinalista Ligi Mistrzów bez sponsora na koszulkach. Inter kolejną ofiarą wirtualnych milionów

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Giuseppe Maffia/NurPhoto / Na zdjęciu: Romelu Lukaku
Getty Images / Giuseppe Maffia/NurPhoto / Na zdjęciu: Romelu Lukaku
zdjęcie autora artykułu

Inter Mediolan, który w środę zagra w półfinale Ligi Mistrzów padł kolejną ofiarą niewypłacalności sponsora z branży krypto. - Kluby piłkarskie są chciwe, a w branży jest cała masa czarnych owiec - mówi Kamil Predecki, ekspert ds. kryptowalut.

W tym artykule dowiesz się o:

To sytuacja w dzisiejszej piłce w zasadzie nie do pomyślenia. Półfinalista Ligi Mistrzów, rozgrywek, które dają nieprawdopodobną wręcz możliwość ekspozycji sponsorom... został bez sponsora głównego.

Inter Mediolan, bo o nim mowa, na środowy mecz z Milanem wybiegnie bez logo na koszulkach. Wszystko z powodu niewywiązywania się z umowy dotychczasowego partnera - firmy DigitalBits. Problem Interu w świecie sportu nie jest jednak odosobniony.

Wielkie plany

Dwa lata temu fanów Interu obiegła smutna wiadomość. Z koszulek ich ukochanego klubu, po 27 latach, miało zniknąć logo kultowego już sponsora - firmy Pirelli. Dla wielu był to koniec pewnej epoki. Pocieszano się jednak, że nowy partner powinien oznaczać nowy zastrzyk gotówki.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące informacje ws. trenera Legii. Odejdzie?

Początkowo na trykotach "Nerazzurrich" widniało logo $Inter promujące portal socios.com, który odpowiadał za tworzenie i dystrybucję tokenów poszczególnych klubów w technologii blockchain.

Wyczekiwany worek z pieniędzmi pojawił się rok później. Wówczas na torsy piłkarzy z Mediolanu trafiło logo DigitalBits, czyli kolejnego przedstawiciela świata kryptowalut, który zaoferował jednak znacznie ciekawsze warunki, a który już wcześniej związał się też z AS Romą.

DigitalBits, a w zasadzie Zytara Labs, czyli firma-matka Digitalbits, zaoferowała Interowi 85 mln euro za 3 sezony - więcej we Włoszech płaci tylko Jeep, sponsor główny Juventusu.

- Nasza współpraca sprawi, że Inter stanie się jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie i myślących przyszłościowo klubów na świecie. Cieszymy się, że możemy współpracować z panującymi mistrzami Włoch i klubem o tak bogatej historii - mówił Al Burgio, założyciel Zytara Labs oraz DigitalBits.

Chciwość ponad rozsądek

Dziś jednak nie ma ani obiecanych milionów, ani DigitalBits, ani nawet Ala Burgio. Tego ostatniego, w roli CEO DigitalBits zastąpił Daniele Mensi. Nowy szef projektu na początku maja odniósł się do sytuacji z feralnym sponsoringiem, jednak raczej nie w sposób, jakiego oczekiwaliby fani Interu czy Romy.

Mecz Roma - Inter - obie drużyny jeszcze w "barwach" Digitalbits (fot: Chris Ricco, getty images)
Mecz Roma - Inter - obie drużyny jeszcze w "barwach" Digitalbits (fot: Chris Ricco, getty images)

"Do tej pory wszystkie umowy sponsorskie dotyczące piłki nożnej były negocjowane i zarządzane przez Zytara Labs, która nie ma żadnej kontroli ani reprezentacji, ani nigdy nie miała, wobec Digitalbits Foundation" - napisał na Twitterze. Al Burgio z kolei, czyli pierwotny założyciel projektu, zapadł się pod ziemię.

- Osobiście uważam, że wina leży po dwóch stronach. Kluby piłkarskie są chciwe i nie sprawdzają odpowiednio projektów, z którymi chcą współpracować. Z drugiej strony w branży krypto jest oczywiście cała masa czarnych owiec, którym zależy na chwilowym rozgłosie i pokazaniu się szerszej publiczności dzięki sponsorowaniu gigantów sportowych - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Kamil Predecki, twórca "Encyklopedii Kryptowalut".

I faktycznie, choć w całej sprawie to Inter może czuć się stroną pokrzywdzoną, to w dużej mierze sam jest sobie winien całej sytuacji.

Al Burgio w momencie zawierania umowy miedzy Zytara Labs a Interem nie był bowiem postacią anonimową. I wcale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. Burgio w przeszłości miał już wytaczane procesy sądowe za niespłacone długi, zaś część jego firm była wykreślana z rejestrów w USA za nieprzestrzeganie obowiązujących przepisów.

"Szereg powiązanych z Burgio podmiotów w USA zostało zawieszonych, zlikwidowanych lub przejętych w Nevadzie, Kalifornii i Delaware w latach 2005-2019. W sumie 11 firm powiązanych z Burgio i Zytara zostało wykreślonych" - możemy przeczytać w raporcie na stronie insightxintel.com.

Pytanie, czy Inter oraz Roma, widząc na horyzoncie miliony euro zapomniały o jakichkolwiek środkach ostrożności, czy po prostu zlekceważyły liczne sygnały alarmowe, licząc, że tym razem Burgio okaże się wiarygodnym partnerem.

"Może zniknąć w tydzień"

Jeżeli jednak nawet chcielibyśmy uwierzyć w szczere intencje Zytara Labs, to samo wiązanie się ze sponsorami ze świata kryptowalut jest dziś niczym gra w rosyjską ruletkę.

Kursy kryptowalut potrafią się bowiem zmieniać o kilkadziesiąt procent w ciągu doby, nie mówiąc już o wahaniach na przestrzeni miesięcy czy lat. Jeszcze rok temu, gdy prezentowany był nowy sponsor Interu, bitcoin wyceniany był na niemal 50 tysięcy dolarów. Dziś kosztuje "zaledwie" 28 tysięcy, a to i tak spory wzrost w porównaniu do 16 tysięcy z końcówki zeszłego roku. Takie wahania ceny nie wpływają rzecz jasna dobrze na wypłacalność potencjalnego sponsora.

- Istotną sprawą są okresy hossy i bessy na rynku krypto. Niestety sponsoring ze strony firm kryptowalutowych jest moim zdaniem wciąż ryzykownym tematem. Nie zmienia to jednak faktu, że może się to zmienić na plus w przyszłości, kiedy na rynek wejdą mocniejsze regulacje prawne - tłumaczy Predecki.

Na ten moment to jednak wciąż melodia przyszłości, a kolejne podmioty "przejeżdżają" się na współpracy ze światem krypto. Tak było chociażby w przypadku giganta F1 - Mercedesa, czy jednej z topowych organizacji esportowych na świecie - TSM, które mocno odczuły bankructwo giełdy FTX.

- Widzimy, że firma powiązana z kryptowalutami może w zasadzie paść na kolana bez znaku ostrzegawczego i zniknąć w jeden tydzień. To pokazuje, jak wrażliwy jest ten sektor. Jest nieuregulowany i uważam, że musi się to zmienić. Mnóstwo klientów inwestuje w kryptowaluty. Wielu z nich nie dowierza w to, co się wydarzyło. Podobnie jak my - mówił Toto Wolff, szef zespołu Mercedesa.

Bolid Lewisa Hamiltona z logo FTX (fot: ANP, getty images)
Bolid Lewisa Hamiltona z logo FTX (fot: ANP, getty images)

Podobne odczucia mają zapewne dziś władze Interu oraz Romy. Pierwszy z klubów na ten moment jest stratny około 25 milionów euro. Czy te pieniądze są jakkolwiek możliwe do odzyskania?

- Z tego co się orientuje, to DigitalLabs jest to spółka zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, a nie na Seszelach czy Kajmanach, więc szansa na to oczywiście jest. Zapewne jednak kluby będą musiały na to poświęci sporo pieniędzy i czasu. Pytanie jednak brzmi czy ta spółka będzie miała na koniec tego sporu jak zapłacić ewentualną karę - mówi Predecki.

Na ten moment zatem Interowi pozostaje walka o miliony euro na murawie. Jeżeli w nadchodzącym dwumeczu pokona Milan i awansuje do finału Ligi Mistrzów, w zasadzie wyrówna sobie straty poniesione dotychczas w związku z feralnym sponsorem. Pierwsze starcie półfinałowe odbędzie się w środę, 10 maja, o godzinie 21:00.

Czytaj także: - United ściągnie mistrza świata? Jest gotów poświęcić swojego napastnikaPremier zareagował na mistrzostwo Rakowa. Niespodziewane ostatnie zdanie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty