Od kilku tygodni hiszpańskie media żyją aferą wokół FC Barcelony. Duma Katalonii w latach 2016-2018 miała bowiem wypłacić aż 1,68 mln euro zastępcy przewodniczącego kolegium sędziowskiego ligi, Jose Marii Enriquezowi Negreirze. Współpraca obu stron miała wiązać się z korzyściami sportowymi dla Dumy Katalonii.
Po szokujących doniesieniach gazety "El Mundo" wybuchła burza, a tamtejsza prokuratura rozpoczęła śledztwo. W poniedziałek "La Vanguardia" opublikowała szokujące informacje - tym razem na temat udziału w całej sprawie Javiera Tebasa.
Według gazety prezes La Ligi miał wysyłać fałszywe dokumenty obciążające byłych prezesów FC Barcelony - Josepa Marię Bartomeu i Sandro Rosella.
ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany. "Santos nie będzie chciał się cofnąć"
Te miały służyć jako dowód, ale ostatecznie okazało się, iż pochodzą sprzed ponad dwóch dekad i dotyczą zupełnie innej sprawy. Javier Tebas postanowił już odpowiedzieć na zarzuty gazety "La Vanguardia" za pomocą swoich mediów społecznościowych.
"Nagłówek 'La Vanguardii' jest fałszywy, nikogo nie oskarżamy, sama wiadomość to potwierdza, wskazując to w piśmie do prokuratury: 'ani niniejszy list nie sugeruje żadnego konkretnego oskarżenia wobec kogokolwiek" - napisał.
"Panie Conde Godo (właściciel gazety - przyp. red), proszę bardziej pilnować swoich dziennikarzy, którzy szkalują" - podsumował.
Zobacz też:
Lewandowski zbliża się do kolejnej legendy Barcy. To kwestia czasu
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)