Bonucci w ogniu krytyki. "Nigdy nie był liderem"

Getty Images / Sportinfoto/DeFodi Images / Na zdjęciu: Leonardo Bonucci
Getty Images / Sportinfoto/DeFodi Images / Na zdjęciu: Leonardo Bonucci

To nie jest najlepszy czas dla Juventusu. "Stara Dama" raz za razem kompromituje się czy to w Serie A, czy w Lidze Mistrzów. Kibice na cel wzięli między innymi Leonardo Bonucciego, który ich zdaniem nie zasługuje na opaskę kapitańską.

W tym artykule dowiesz się o:

2 mecze w Lidze Mistrzów - 0 punktów, a co za tym idzie duża szansa na pierwszy od lat brak awansu z grupy. Do tego zaledwie 2 wygrane mecze w Serie A od początku sezonu, a w ostatniej kolejce porażka z szorującą po dnie tabeli Monzą (0:1).

To wszystko sprawia, że atmosfera w Turynie jest dziś wyjątkowo napięta. Pavel Nedved otwarcie wzywał do zwolnienia Massimiliano Allegriego, jednak ten póki co pozostaje na stanowisku. Kibice z kolei na cel wzięli Leonardo Bonucciego.

35-latek pełni w tym sezonie funkcję kapitana zespołu, jednak w ostatnim meczu ze wspomnianą Monzą dość nieoczekiwanie usiadł na ławce rezerwowych, a jego miejsce zajął młody Gatti.

ZOBACZ WIDEO: Michniewicz liczy na tego piłkarza. Niektórzy mają go za brutala

Cała sytuacja nie podoba się ultrasom turyńskiego klubu, którzy postanowili wydać specjalne oświadczenie.

"Bonucci nigdy nie był i nigdy nie będzie liderem: ani w Treviso, ani w Pizie, ani Bari, ani Mediolanie, a już na pewno nie w Juventusie. W tej chwili ogólnego chaosu panuje totalna anarchia i każdy, kto czuje się na siłach, ogłasza się ekspertem. Dobry żołnierz niekoniecznie musi być dobrym generałem" - przekazali kibice uderzając w ten sposób w swojego kapitana.

Bonucci do Juventusu trafił w 2010 roku, jednak w 2017 postanowił spróbować swoich sił w Milanie. W Mediolanie wytrzymał jednak zaledwie rok, po czy wrócił do Turynu. W barwach "Starej Damy" rozegrał jak dotąd 481 spotkań.

Czytaj także: 
Matko jedyna, co on zrobił?! "Ronaldinho ponoć klaskał na stojąco" [WIDEO]
Sensacyjny transfer Cristiano Ronaldo? Są nowe informacje

Źródło artykułu: