Deklasacja w Płocku, choć beniaminek postraszył lidera

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Płock
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Płock

Na zakończenie 4. kolejki PKO Ekstraklasy Wisła Płock pokonała Miedź Legnica 4:1, odnosząc tym samym czwarte zwycięstwo z rzędu, choć - wbrew pozorom - nie przyszło im to łatwo. Nafciarze są samodzielnym liderem rozgrywek.

Mecz rozpędzonego lidera z zawodzącym na początku sezonu beniaminkiem zapowiadany był jako jednostronne spotkanie, ale zdecydowanie takie nie było, choć wynik sugerowałby co innego. Wisła Płock, mimo początkowych trudności, pewnie pokonała Miedź Legnica, odnosząc tym samym czwarte z rzędu zwycięstwo w tym sezonie. Dzięki temu Nafciarze zostali samodzielnym liderem PKO Ekstraklasy.

Bohaterem meczu został Kristian Vallo, który kolejny raz potwierdził, że przesunięcie go na skrzydło było strzałem w dziesiątkę. Najpierw strzelił gola, następnie popisał się świetną asystą do Davo, choć wykończenie Hiszpana też było niczego sobie.

Ważny był jednak ten gol Słowaka, bo został strzelony tuż po stuprocentowej sytuacji Miedzi. Wisła ruszyła z błyskawiczną kontrą i skarciła rywala za nieskuteczność. Zresztą, gdyby liczyć wyłącznie dobre fragmenty obu drużyn w tym meczu, to być może Miedź miałaby nawet przewagę. Były momenty, w których gra legniczan naprawdę mogła się podobać. Robotę robił wysoki pressing, rywale gubili się w rozegraniu i parę razy w łatwy sposób stracili piłkę tuż przed własnym polem karnym.

ZOBACZ WIDEO: Gol marzenie! Tylko zobacz, skąd oddał strzał

W piłce nożnej chodzi jednak o strzelanie goli, a w tym aspekcie lepsi okazali się gospodarze. Nie mieli wielu szans, ale byli bardzo konkretni pod bramką rywala. Co innego Miedź, której zawodnicy z łatwością dochodzili do strzałów z czystych pozycji, lecz niewiele z tego wynikało. Dość powiedzieć, że jedyną bramkę przyjezdni zdobyli po niezbyt dobrym uderzeniu Chuci z dystansu. Tu spory błąd popełnił Bartłomiej Gradecki.

Golkiper Wisły zrehabilitował się po przerwie, gdy obronił parę groźnych strzałów zawodników Miedzi. To był prawdopodobnie ich najlepszy mecz po powrocie do Ekstraklasy, z korzystnej strony pokazał się m.in. Olaf Kobacki. , a w samej końcówce punkt Wiśle uratował Piotr Tomasik, wybijając piłkę z linii bramkowej po atomowym strzale Jensa Martina Gammelby z rzutu wolnego. Beniaminek wysoko zawiesił poprzeczkę w poniedziałkowy wieczór i lider wcale nie miał łatwej przeprawy. Tylko co z tego? Punktów za wrażenia artystyczne w piłce się nie przyznaje. Ale to też nie tak, że Wisła nie miała więcej szans. Doskonałą zmarnował choćby Steve Kapuadi, który niepotrzebnie przyjmował piłkę na piątym metrze zamiast od razu strzelać.

Wynik ustalili w doliczonym czasie gry rezerwowi: najpierw Mateusz Lewandowski po wcześniejszym fatalnym błędzie Nemanji Mijuskovicia, a chwilę później Marko Kolar, który w ostatniej akcji meczu huknął zza pola karnego.

Wisła Płock - Miedź Legnica 4:1 (2:1)
1:0 Kristian Vallo 26'
1:1 Chuca 36'
2:1 Davo 38'
3:1 Mateusz Lewandowski 90+1'
4:1 Marko Kolar 90+4'

Składy:

Wisła: Bartłomiej Gradecki - Aleksander Pawlak, Damian Michalski, Steve Kapuadi, Piotr Tomasik - Kristian Vallo (69' Dawid Kocyła), Dominik Furman (69' Damian Rasak), Filip Lesniak (84' Mateusz Lewandowski), Rafał Wolski (77' Michał Mokrzycki), Davo - Łukasz Sekulski (69' Marko Kolar).

Miedź: Paweł Lenarcik - Jens Martin Gammelby, Nemanja Mijusković, Jon Aurtenetxe, Carlos Julio Martinez - Kamil Zapolnik (75' Luciano Narsingh), Szymon Matuszek, Maxime Dominguez (66' Mehdi Lehaire), Chuca (83' Maciej Śliwa), Olaf Kobacki - Angelo Henriquez (66' Koldo Obieta).

Żółte kartki: Michalski, Kocyła, Mokrzycki (Wisła) oraz Gammelby (Miedź).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

[multitable table=1480 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]
CZYTAJ TAKŻE:
Kapitan Lecha zwrócił się do kibiców. "Potrzebujemy was bardziej, niż kiedykolwiek"
Marek Papszun wie, że przekombinował. "Raków nie powinien tak grać"

Komentarze (0)