Ryszard Tarasiewicz (trener Śląska Wrocław): To była chyba najsłabsza pierwsza połowa mojego zespołu, jaką widziałem od momentu mojego przyjazdu do Polski prowadząc Śląsk Wrocław i Jagiellonię Białystok. Nie wiem nawet, czy takie mecze się zdarzają. W pierwszej połowie byliśmy nieobecni. W drugiej części wyglądało to trochę lepiej, ale nie na tyle dobrze, aby poważniej zagrozić bramce Korony Kielce. Gospodarze mieli zdecydowanie więcej sytuacji. Może nie stuprocentowych, klarownych, ale na pewno zasłużyli na bramki. Mimo, że graliśmy w dziesiątkę, to starałem się mobilizować swoich zawodników. Wiadomo, że stały fragment gry, czy przypadkowa sytuacja może wpłynąć na losy meczu. Nawet po przegranych meczach chwalę moich zawodników, jeśli widzę, że starają się dobrze grać. Dzisiaj zagrali słaby mecz, ale nie widziałem po nich chwili zwątpienia i za to im dziękuję. Dziękuje również licznie przybyłym kibicom z Wrocławia, którzy na pewno będą wracać w dobrych humorach. Przy okazji chciałbym jeszcze złożyć w imieniu swoim i zespołu wyrazy współczucia rodzinom górników, którzy zginęli.
Marek Motyka (trener Korony Kielce): Żal mi jest strasznie tego spotkania. Drużyna włożyła w mecz ogrom serca i zaangażowania. Mieliśmy przewagę zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie. Stworzyliśmy wiele sytuacji bramkowych, niestety w końcówce spotkania brakło nam sprytu, aby korzystny wynik dowieść do końca. Specjalnie wprowadziłem do gry ofensywnego zawodnika, aby utrzymał się przy piłce. Graliśmy w przewadze, więc nie miało się prawa nic stać. A jednak stało się… Przypadkowy strzał, piłka odbita od Sotirovića zaskoczyła bramkarza i mecz kończy się wynikiem dla nas niekorzystnym. Wielka szkoda, bo zasłużyliśmy w tym meczu na trzy punkty. Taka jest piłka. Przeciwnik również dążył do korzystnego wyniku i na pewno taki właśnie z Kielc wywozi. My jesteśmy zawiedzeni, bo zakładaliśmy w tym meczu komplet punktów, wszystko nam się dobrze ułożyło. Przewaga była udokumentowana bramką i wystarczyło dowieźć wynik do końca. Gratuluję zawodnikom postawy, gdyż jeszcze raz podkreślam, że włożyli w to spotkanie kawał zdrowia i serca, ale zabrakło nam sprytu.
Tomasz Szewczuk (napastnik Śląska Wrocław): W pierwszej połowie oddaliśmy całkowicie pole Koronie. Graliśmy słabo i nic nie wskazywało na to, że może być lepiej. Po przerwie mieliśmy dobre momenty. Chwilami graliśmy tak jak lubimy, czyli krótką piłką, dokładnie. Ale mecz zremisowaliśmy bardzo szczęśliwie... Trener w przerwie bardzo nas zrugał. Padły naprawdę mocne słowa. Ale to nas zmobilizowało do walki. W końcu druga połowa była lepsza i zdołaliśmy w niej strzelić gola.
Jacek Kiełb (pomocnik Korony Kielce): Sekund zabrakło, a w szatni panowałaby euforia z powodu zdobycia trzech punktów. Jednak Śląsk wyrównał i zamiast się cieszyć, wszyscy wściekaliśmy się, że straciliśmy dwa punkty. Najgorsze jest to, że graliśmy dobry mecz. Śląsk praktycznie nie istniał na boisku. Ale wystarczyła im jedna bramka, typowy farfocel w końcówce i to dało remis. Bardzo nas to boli.