Pep Guardiola mówi jasno, Liverpool Juergena Kloppa to "najtrudniejszy rywal, z jakim miał okazję się mierzyć w swojej karierze".
Dłużny nie pozostaje mu jednak również Niemiec: - Pep to najlepszy trener na świecie. Jeżeli ktoś w niego wątpi, nie mam pojęcia, jak mogło do tego dojść.
Gdy spojrzymy natomiast na statystyki obu panów, to z nikim nie przegrywali częściej, niż ze sobą nawzajem. Ich rywalizacja wzniosła futbol na nowy, nieobserwowany do tej pory poziom.
ZOBACZ WIDEO: Komu należy się Złota Piłka? "Tu nie ma wątpliwości"
"Największa rywalizacja w historii"
Teoretycznie nic nie jednoczy bardziej niż wspólny wróg. Taką bowiem sytuację mamy w przypadku Manchesteru City oraz Liverpoolu. Oba te zespoły najbardziej nienawidzą się z Manchesterem United. Dziś jednak "Czerwone Diabły" potykają się w zasadzie na każdym kroku, nie stanowiąc w żaden sposób wyzwania. Wyzwanie dla obu drużyn stanowią wyłącznie one same.
Doskonale pokazuje to tabela Premier League, która w ostatnich latach stała się ligą dwóch prędkości. Nawet gdy jedna z drużyn złapie zadyszkę, jak Liverpool przed rokiem, to i tak mistrzowski Manchester City nad wicemistrzem miał 12 pkt przewagi. W obecnym sezonie w zasadzie od lutego przesądzone jest, że po tytuł, po raz piąty z rzędu, sięgnie walec Kloppa lub orkiestra Guardioli.
W 2019 roku na Wikipedii powstał nawet specjalny artykuł poświęcony rywalizacji obu zespołów. Rywalizacji, której tak naprawdę przez dziesiątki lat nie było, a którą zbudowało dopiero przybycie do Anglii dwóch najlepszych szkoleniowców świata.
Jamie Carragher, były piłkarz Liverpoolu, a obecnie ekspert telewizyjny stwierdził nawet, że to "największa rywalizacja w historii angielskiego futbolu".
- Nie wiem, czy Jurgen mnie szanuje, ale ja go bardzo szanuję. Sprawia, że jestem lepszym menedżerem - mówił otwarcie Guardiola.
Ogień i woda
Obaj panowie po raz pierwszy trafili na siebie w lipcu 2013 roku. Już wówczas prowadzili dwie największe krajowe marki. Klopp jednak był w dużo trudniejszej sytuacji. Jego Borussia Dortmund nie mogła pozwolić sobie na takie transfery jak Bayern Monachium Pepa Guardioli. Co więcej, największe gwiazdy BVB bez problemu były wyciągane właśnie przez "Bawarczyków". Mimo to, pierwszy pojedynek obu panów zakończył się triumfem zespołu Kloppa. Borussia zwyciężyła 4:2 i sięgnęła po Superpuchar Niemiec.
"To potwierdza, że nowy trener Bayernu jest teoretykiem, a nie pragmatykiem. Nie adaptuje się, mimo tego co mówi" - krytykowały Hiszpana niemieckie media.
Guardiola bowiem, w przeciwieństwie do Kloppa, jest dużo mniej przystępny na pierwszy rzut oka. Klopp to eksplozywny ekstrawertyk, który z reguły mówi, co mu w duszy gra, osoba, która od razu zyskuje sympatię tłumów. Guardiola to z kolei stonowany, często zadumany introwertyk, którego myśli często pozostają zagadką.
Z oboma największymi trenerami naszych czasów miał okazję współpracować chociażby Robert Lewandowski. I mimo diametralnych różnic między nimi, obu wspomina bardzo ciepło.
- Moim ulubionym trenerem jest Juergen Klopp. Zaraz za nim w rankingu znajduje się jednak Pep Guardiola - wyjawił Polak w rozmowie z ESPN. - Klopp ma dwie twarze. Jedna należy do ojca, druga do trenera. Jest w stanie powiedzieć ci wszystko. I nie mówię tylko o dobrych rzeczach, ale także o tych złych - dodawał.
Wielka przebudowa
Dziś łatwo powiedzieć, że zespoły takie jak Manchester City czy Liverpool FC, przepełnione gwiazdami, do sukcesu mógłby poprowadzić każdy. Zwłaszcza, gdy ma się do tego wielomilionowe budżety i na rynku transferowym w zasadzie nie ma dla ciebie przeszkód.
Warto jednak przypomnieć sobie drużyny, które obaj panowie zastali, gdy obejmowali swoje obecne stanowiska. Jasne, Guardiola dostał całkiem niezłą pakę z Sergio Aguero czy Davidem Silvą na czele, ale wciąż była to drużyna, którą stać było zaledwie na 4. miejsce w Premier League.
Katalończyk nie bał się podejmować niepopularnych decyzji jak skreślenie Joe Harta czy Yaya Toure. Zresztą odpalenie tego drugiego wiązało się z wyjątkowo poważnymi konsekwencjami. Jak bowiem otwarcie mówił agent Toure, Guardiola już nigdy nie wygra Ligi Mistrzów, bowiem nie pozwolą na to... afrykańscy szamani.
- Guardiola zwrócił całą Afrykę przeciwko sobie - grzmiał agent. Jak dotąd klątwa działa.
I choć początkowo wielu ekspertów, nie tylko tych z Afryki, kwestionowało ruchy Guardioli, to ten szybko udowodnił kto ma rację. Już w swoim drugim sezonie sięgnął po mistrzostwo Premier League z rekordowym dorobkiem 100 punktów w tabeli.
Jeszcze trudniejszą drogę do pokonania miał Juergen Klopp. Zwłaszcza, że nie dysponował aż takimi pieniędzmi jak napędzany petrodolarami Manchester City. I o ile szybko udało mu się ściągnąć za stosunkowo niewielkie pieniądze Sadio Mane (34 mln), to jednak znacznie więcej było transferowych wtop. Loris Karius czy Ragnar Klavan to najbardziej wyraziste przypadki.
Dziś jednak o tym, by szukać wzmocnień wśród Estończyków nie ma mowy. "The Reds" po raz 3 w ciągu ostatnich 5 lat zameldowali się w finale Ligi Mistrzów. Dziś gra na Anfield Road to znów marzenie każdego dzieciaka na świecie. I zdecydowanie nie byłoby tego, gdyby nie Juergen Klopp.
Już nie tylko angielscy kibice, ale także ci w całej Europie powinni powoli zacząć się przyzwyczajać, że najważniejsze trofea dzielą między siebie właśnie Niemiec i Katalończyk. W obecnym sezonie do wyjaśnienia między nimi pozostała już tylko kwestia mistrzostwa Anglii. W lepszej sytuacji jest City, który ma 3 punkty przewagi nad "The Reds". Do rozegrania wciąż jednak pozostały dwie kolejki, a nadzieja umiera ostatnia.
Czytaj także:
- Duma w Gdańsku, lekkie rozczarowanie w Szczecinie
- Jan Tomaszewski grzmi po słowach Lewandowskiego