Przypomnijmy, że były mistrz KSW (i trzy inne osoby) został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze (za działalność w zorganizowanej grupie przestępczej, ściągania należności i haracze). Zeznania przeciwko Saidovowi złożyły dwie osoby. Jednej z nich 30-letni zawodnik MMA pożyczył pieniądze.
[ad=rectangle]
- Moim błędem było to, że pożyczyłem mu pieniądze. Moje pieniądze. Na początku nie wiedziałem, co to za człowiek. Po pożyczce opowiadał mi o tym, że będziemy razem zarabiać. Mamed mi powiedział, że Rasin to jest oszust, który nie tylko pożyczył ode mnie gotówkę. Wtedy chciałem, żeby oddał mi pieniądze. Olewał mnie. Dzwonił, że już jedzie i później wyłączał telefon. Odzywał się po kilku dniach i mówił, że nie ma. To mówiłem mu, że jak nie ma, to powinien powiedzieć wprost. Nie naciskałem, a miesiące mijały. Oddał mi część pieniędzy, ale ja mu jeszcze pożyczyłem, bo nie miał na rodzinę. Dawałem mu z dobrej woli, na życie. No i pewnego razu powiedziałem, że jak mi nie odda, to zrobię to i to. Mam nadzieję, że ludzie zrozumieją, że Rasin nie jest ofiarą, a ja członkiem jakiejś zorganizowanej grupy przestępczej. Te pogłoski o tym, że zbierałem jakieś haracze… Chciałem odzyskać tylko swoje pieniądze. Ja naprawdę nie mam w życiu źle, nie narzekam. Mieszkam w Olsztynie. Samochód, walki, sponsorów mam. Starcza mi spokojnie na wydatki. Haracze nie są mi do niczego potrzebne. Wiem, jak ciężko było to wszystko osiągnąć. Wiem też, ile pomógł mi Mamed - powiedział Aslambek Saidov na łamach Kuriera Olsztyńskiego.
Saidov liczy, że cała sprawa szybko się wyjaśni, a on będzie dalej wypełniał obowiązujący kontrakt z federacją KSW.
Cała rozmowa w serwisie kurierolsztynski.pl.