W tym artykule dowiesz się o:
1. mecz: PGE Turów - Stelmet 100:88 (1-0)
Przepychanka rozgrywającego PGE Turowa Tony'ego Taylora ze skrzydłowym Stelmetu, "Air Congo" Christianem Eyengą, rozpoczęła emocje w finale.
Była połowa czwartej kwarty, PGE Turów prowadził 88:76, gdy rozzłoszczony Eyenga wdał się w przepychankę z Amerykaninem ze Zgorzelca. Obaj koszykarze mieli sobie bardzo dużo do powiedzenia, więc sędziowie - profilaktycznie - uznali, że poczęstują ich faulem technicznym oraz jednocześnie dyskwalifikującym, dając sygnał innym graczom na to, że utarczki słowne to nie jest najlepsza metoda na zdobycie mistrzostwa Polski.
Co ciekawe, liga postanowiła zadziałać jeszcze mocniej i uszczupliła portfele graczy o łączną kwotę 6 tysięcy złotych. Po równo, sprawiedliwie.
1. mecz: PGE Turów - Stelmet 100:88 (1-0)
Do przepychanki Tony'ego Taylora i Christiana Eyengi dołączyli inni gracze, m.in. J.P. Prince, który miał sporo do powiedzenia Kongijczykowi. Swojego kolegę starał się odciągnąć Łukasz Wiśniewski, a swoje "trzy grosze" dorzucił także Łukasz Koszarek.
Eyenga oraz Taylor zostali "poczęstowani" dyskwalifikacją również, a może przede wszystkim ze względu na to, żeby ostudzić zapędy innych koszykarzy. Prince rozgrywał w pierwszym spotkaniu fantastyczne zawody (30 punktów), więc swoją dominację chciał zaznaczyć również w innym sposób., ale najciekawiej wypadł w tym zdarzeniu, starający się oddzielić towarzystwo Koszarek, który niechcący podgrzał atmosferę popychając przypadkowo Eyengę...
2. mecz: PGE Turów - Stelmet 80:74 (2-0)
Ponownie Christian Eyenga w roli głównej. Tym razem tłumaczy sędziemu Marcinowi Kowalskiemu, że kilkadziesiąt sekund wcześniej podłożył nogę jednemu z rywali zupełnie przypadkowo.
Eyenga podłożył nogę Mike'owi Taylorowi, gdy ten mijał go, wychodząc do kontry. I nawet jeśli w zagraniu Kongijczyka nie było złośliwości (choć powtórki każą wątpić), sędziowie nie mogli orzec inaczej.
Warto dodać, że Taylor spudłował oba rzuty wolne, ale po chwili zrehabilitował się bardzo ważną trójką, który dała prowadzenie PGE Turowowi 73:68.
2. mecz: PGE Turów - Stelmet 80:74 (2-0)
Iskrzy na linii Mike Taylor - Przemysław Zamojski. Czyżby "Zamoj" odpowiedział pięknym za nadobne Amerykaninowi za jego łokcie w kierunku Łukasza Koszarka?
Pomimo faulu, PGE Turów wygrał drugi pojedynek. Do starcia między oboma zawodnikami doszło jeszcze w trzecim spotkaniu, gdy Amerykanin wyjął piłkę z kozła Zamojskiemu i spróbował pobiec do kontry. Spróbował, bowiem Polak nie miał wyjścia i ratował się faulem niesportowym. Amerykanin z zimną krwią wykorzystał dwa wolne, ale w kolejnej akcji zagapił się, wypadł poza boisko i nie nadążył za Koszarkiem, który popędził do kontry...
3. mecz: Stelmet - PGE Turów 93:92 (2-1)
"Panie sędzio, byłem faulowany!" - zdaje się krzyczeć Marcus Ginyard tuż po walce o piłkę w parterze z Tonym Taylorem. Sędziowie są innego zdania...
W Anwilu Włocławek Ginyard był człowiekiem od wszystkiego: zbiórki, pomocy na rozegraniu, skutecznej defensywy. W Stelmecie ma inną rolę, a sprowadzony został po to, by utrudniać życie J.P. Prince'owi. W tym finale na razie "Książę" gra up and down, więc nie można powiedzieć, by Ginyard wywiązywał się ze swoich zadań. Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
3. mecz: Stelmet - PGE Turów 93:92 (2-1)
Tak się tworzy legenda. Łukasz Koszarek kilkadziesiąt sekund wcześniej wykorzystał dwa rzuty wolne po faulu J.P. Prince'a i Stelmet złapał kontakt z rywalem.
Kibice PGE Turowa cały czas twierdzą, że w ostatniej akcji a) rozgrywający Stelmetu zrobił trój- zamiast dwutaktu lub b) Prince faulował już po rzucie. I choć rzeczywiście Amerykanin nie utrudnił bezpośrednio rzutu Koszarka, wchodząc z nim w kontakt dopiero po oddaniu próby, to jednak wedle przepisów sędziowie podjęli dobrą decyzję. Kwestią budzącą wątpliwości jest jedynie trójskok...
4. mecz: Stelmet - PGE Turów 75:81 (3-1)
Tym razem poświęcenie Łukasza Koszarka nie zdało się na zbyt wiele. Sprytniejszy był Filip Dylewicz. Nie tylko w tej akcji, ale również w całym meczu.
W czwartym spotkaniu serii kontrowersji już nie było za wiele, a obie drużyny oraz kibice skupili się bardziej na koszykówce sensu stricte. I w meczu walki na przełamanie lepiej poradzili sobie goście, którzy wygrywając po raz trzeci w serii, znaleźli się w miejscu, z którego dostrzegalny stał się blask złota...
4. mecz: Stelmet - PGE Turów 75:81 (3-1)
Czy po zakończeniu tego finału do kanonu słownictwa koszykarskiego wejdzie powiedzenie "hasający jak Mike Taylor"? W czwartym meczu Amerykanin był na parkiecie dosłownie wszędzie.
"Szalony jak Taylor", "Taylor jest jak doberman", "Taylor hasa wzdłuż i wszerz parkietu nic nie robiąc sobie ze zmęczenia", aż wreszcie "Taylor to broń obosieczna PGE Turowa", wszak Amerykanin kapitalne zagrania przeplata całkowicie nieprzemyślanymi. Prawdą jest jednak, że dodaje kolorytu rywalizacji, a to przecież chodzi postronnym kibicom.
5. mecz: PGE Turów - Stelmet 76:84 (3-2)
"Faul niesportowy?! Naprawdę?!" - Mike Taylor zdaje się nie dowierzać słusznej decyzji sędziego Janusza Calika.
Przemysław Zamojski przejął piłkę i wyprzedzając Amerykanina (po kolejny w tym cyklu!), sprowokował jego przewinienie. Sędzia Calik był na tyle blisko akcji, by dostrzec, że Filip Dylewicz wcale nie znajdował się przed tą dwójką, ale za nią i w momencie przewinienia to Taylor był ostatnim obrońcą. A więc faul niesportowy i dwa wolne dla rzucającego Stelmetu.
5. mecz: PGE Turów - Stelmet 76:84 (3-2)
Łukasz Wiśniewski nie może dojść do siebie. Wie, że ten mecz PGE Turów już przegrał. Miała być feta i salwa z szampana, ale Stelmet pokrzyżował plany, wygrywając mecz numer 5.
Emocje - pozytywne i negatywne - to piękno koszykówki i piękno sportu w ogóle. W niedzielę Wiśniewski musiał przełknąć gorycz porażki, ale z pewnością zrobi wszystko by w środę uniknąć tego doświadczenia i móc poczuć na ustach słodki smak lekko musującego napoju. Czy to mu się uda?