[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak drużyna zareagowała na transfer Damiana Kuliga?[/b]
Tomasz Śnieg, rozgrywający Polskiego Cukru Toruń: Reakcja była bardzo pozytywna. Gdzieś już wcześniej docierały do nas sygnały, że może dojść do takiego transferu. Tym bardziej, że były plotki na temat poszukiwań podkoszowego w obliczu problemów kadrowych, które nas spotkały.
To prawda, że Damian Kulig dzwonił po kolegach i wypytywał o Polski Cukier Toruń?
Do mnie nie dzwonił, ale wiem, że wykonał telefon do Aarona Cela i Łukasza Wiśniewskiego, z którymi grał w przeszłości i też utrzymuje bliski kontakt. Chłopacy musieli dużo dobrego powiedzieć o klubie, bo Damian Kulig zdecydował się podpisać kontrakt do końca przyszłego sezonu.
Szatnia żyje informacjami transferowymi?
Oczywiście. Przed treningiem zawsze ktoś w szatni rzuci jakąś informację, plotkę transferową. Czasami obracamy to w żart, śmiejemy się, ale są też poważne analizy na temat możliwych ruchów w innych klubach. Jest wymiana informacji i poglądów.
Już pierwszy mecz pokazał, że warto było sięgnąć do kieszeni i pozyskać Damiana Kuliga. Pokazał ogromną klasę. Spodziewaliście się tego?
Tak, bo Damian jest świetnie wyglądał na treningach. Pamiętajmy, że to uznany gracz na europejskim rynku. W Turcji grał znakomicie. Po dojściu do zespołu bardzo szybko opanował nasze zagrywki, dostosował się do systemu. Widać, że rozumiał się z zawodnikami, z którymi wcześniej miał już okazję grać. Z Aaronem Celem zagrali kilka ładnych akcji pod koszem. Miło się na to patrzyło.
Idąc szerzej - grę Polskiego Cukru w tym sezonie ogląda się z dużą przyjemnością. Dla wielu gracie najładniej w Polsce.
Miło słyszy się takie komentarze. Myślę, że bilans naszych spotkań jest najlepszym odzwierciadleniem tego, co robimy w tym sezonie. Wygraliśmy 14 z 17 spotkań. Jesteśmy jedyną drużyną w rozgrywkach, która może pochwalić się kompletem zwycięstw w meczach z najlepszymi zespołami w Energa Basket Lidze. I to w świetnym stylu. Mamy po 30 asyst w meczach. To pokazuje, że lubimy ze sobą grać. Jesteśmy zgrani, rozumiemy taktykę trenera, nie musimy tracić czasu na poznawanie nowych zawodników. To dobrze wróży na przyszłość.
Jak dobra atmosfera w szatni przekłada się na wyniki?
Uważam, że ma to duże znaczenie. Często tak jest, że to co dzieje się w szatni ma przełożenie na wydarzenia na boisku. Mogę potwierdzić, że dużo żartujemy w szatni, lubimy ze sobą przebywać. W autokarze na wyjazdach zawsze panuje wesoła atmosfera.
W Polskim Cukrze nie ma skandali, rewolucji. To odróżnia ten klub od innych w PLK.
To jest kwestia dobrania odpowiednich ludzi. Wszystko musi mieć ręce i nogi. Do Polskiego Cukru nie trafiają anonimowi, przypadkowi zawodnicy. Oni są bardzo dokładnie sprawdzani przez dyrektora Szczechowiaka, który odpowiada za budowę drużyny.
Rozgrywa pan najlepszy sezon w karierze?
Często ludzie zadają mi to pytanie. Mówią, że od dawna nie miałem tak dobrych statystyk, więc chyba coś w tym musi być. Jestem zadowolony ze swojej gry, ale bardziej cieszy mnie fakt, że mamy świetny bilans i występuję w drużynie z czołówki ligi.
W statystykach nie widać jednego elementu: zaangażowania i ciężkiej pracy w defensywie. Dla mnie jest pan jednym z lepszych obrońców na swojej pozycji w PLK.
Dziękuję za miłe słowa. Mam takie wrażenie, że ludzie często zapominają o obronie, a to niezwykle istotny element w koszykówce. Mam od trenera jasno wytyczone zadania. Mam wejść z ławki i dać drużynie dużo energii. Często od niego słyszę: "Tomek, jesteś naszym energizerem. Masz pobudzić zespół dobrą obroną". Mi taka rola bardzo odpowiada.
ZOBACZ WIDEO: Polacy nie wytrzymali presji? "Ogromną rolę w najbliższych dniach odegra Horngacher"
Pogodził się pan z rolą zmiennika na pozycji rozgrywającego?
Tak, choć wiem, że nie każdy potrafi wejść z ławki i dać coś pozytywnego drużynie. Ja do tej roli też musiałem się przyzwyczaić. Teraz już w ogóle o tym nie myślę. Wchodzę na pakiet i robię swoje.
Niemal do perfekcji opanował pan rzuty z półdystansu. Kiedy zobaczymy rzucającego Tomka Śniega za trzy punkty?
To jest temat rzeka. Koledzy z drużyny też mnie cały czas podpuszczają i mówią: "no weź w końcu rzuć za trzy, skoro wygrywasz konkursy na treningach". Ja im odpowiadam: "jest dobrze, to po co zmieniać?" Kiedyś o tym więcej myślałem, teraz już praktycznie w ogóle. Wolę zrobić kozioł, dostawić krok i rzucić pewnie z półdystansu. Tam czuję się najlepiej.