Co za scenariusz! Philadelphia 76ers oraz Detroit Pistons stworzyli we wtorek niezapomniane widowisko, to może być poważny kandydat do tytułu meczu sezonu. Obie drużyny kilkukrotnie uciekały spod topora, podopieczni Bretta Browna prowadzili 120:118 po skutecznej akcji Joela Embiida, ale do wyrównania w końcówce czwartej kwarty doprowadził Blake Griffin. "Szóstki" miały szansę, aby triumfować w regulaminowym czasie, lecz wówczas rzut na zwycięstwo przestrzelił Dario Sarić.
Dogrywka była jeszcze bardziej emocjonująca. Gospodarze z MoTown szybko wyszli na prowadzenie 126:120, a następnie też 128:123 i mogłoby się wydawać, iż przejęli kontrolę. Nic bardziej mylnego, 76ers wrócili w wielkim stylu, a fantastyczny rzut za trzy i to z faulem trafił J.J. Redick! Strzelec wykorzystał osobistego, zdobył cztery punkty i dał drużynie z Filadelfii wynik 132:130. Wtedy ciężar i odpowiedzialność wziął na swoje barki Blake Griffin. 29-latek przedarł się pod kosz i trafił rzut na niespełna dwie sekundy przed końcem, był przy tym faulowany! Ręka mu nie zadrżała, Griffin doprowadził do stanu 133:132 i tak zakończyło się spotkanie, ponieważ Joel Embiid chybił w ostatnim posiadaniu rywali.
Detroit Pistons rozpoczęli tę kampanię od bilansu 3-0, podobna sztuka udała im się w sezonie 2015/2016, kiedy awansowali do play offów. - W ciągu ostatnich dwóch, trzech lat słyszę tylko, jaki jestem zły. To wielkie zwycięstwo, ale musimy brnąć dalej. Zanotowaliśmy trzeci sukces, czas odnieść czwarty - mówi bohater, Blake Griffin.
Skrzydłowy zdobył w całym meczu 50 punktów, co jest dotychczasowym rekordem sezonu oraz także najlepszym wynikiem w jego karierze. Griffin trafił 20 na 35 oddanych rzutów, w tym 5 na 10 za trzy, miał też 14 zbiórek i sześć asyst. - Wszystko zaczyna się od wiary. W zeszłym sezonie widziałem wiele razy, kiedy nasi chłopacy byli trochę podłamani. Teraz wszyscy jesteśmy nastawieni bojowo, a to ma ogromny wpływ - dodaje 29-latek.
Dla 76ers 33 "oczka", 11 zbiórek, siedem asyst i trzy bloki wywalczył Joel Embiid. JJ Redick miał 30 punktów, trafił przy tym 6 na 15 rzutów za trzy. Drużyna z Filadelfii musiała radzić sobie bez Bena Simmonsa, zmagającego się z bólem pleców. Ich aktualny bilans to 2-2.
Marcin Gortat spędził na parkiecie 12 minut, chybił wszystkie cztery oddane rzuty i zakończył mecz tym razem z zerowym dorobkiem punktowym. Polak miał trzy zbiórki oraz asystę. Trener Doc Rivers w starciu z New Orleans Pelicans na aż 39 minuty desygnował do walki Tobiasa Harrisa, który zapisał przy swoim nazwisku 26 "oczek". Ich Los Angeles Clippers musieli jednak uznać wyższość drużyny z Luizjany.
Pelicans do sukcesu poprowadził Anthony Davis, ten zanotował 34 punkty, 13 zbiórek, dwie asysty i aż pięć bloków. Jrue Holiday miał duże problemy z celnością (2/15), ale dobrze spisywał się Elfrid Payton, zdobywca 20 punktów, sześciu zebranych piłek, sześciu kluczowych podań i trzech przechwytów. "Pelikany" obok Denver Nuggets pozostają jedyną niepokonaną drużyną w Konferencji Zachodniej.
Jeśli mowa o drużynie z Kolorado, to warto dodać, iż ci pokonali we wtorek Sacramento Kings 126:112 i zanotowali czwarty triumf w sezonie. Co znaczy zgrana drużyna, ich ośmiu zawodników zdobyło ponad 10 punktów, rywale byli bez większych szans.
Wyniki:
Detroit Pistons - Philadelphia 76ers 133:132 po dogrywce (27:28, 34:36, 26:30, 33:26, 13:12)
(Griffin 50, Jackson 23, Smith 21 - Embiid 33, Redick 30, Covington 16)
New Orleans Pelicans - Los Angeles Clippers 116:109 (27:26, 32:36, 32:22, 25:25)
(Davis 34, Payton 20, Randle 18, Mirotic 18 - Harris 26, Gallinari 24, Williams 17)
Denver Nuggets - Sacramento Kings 126:112 (33:26, 35:29, 37:26, 21:31)
(Murray 19, Harris 18, Millsap 15 - Bagley III 20, Jackson 17, Mason III 14)
ZOBACZ WIDEO: Bundesliga: Popis Luki Jovicia! 5 goli w jednym meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]