Zespół Stelmetu BC Zielona Góra po wygraniu Pucharu Polski pojechał do Chorwacji z nadzieją na odrobienie 12-punktowej straty z pierwszego spotkania z Ciboną Zagrzeb w ramach FIBA Europe Cup.
Ta misja zielonogórzanom się nie udała. Mistrzowie Polski polegli różnicą 19 "oczek" - 83:102 i tym samym zakończyli swój udział na arenie międzynarodowej w tym sezonie.
- Rywale mieli 12-punktową zaliczkę z pierwszego spotkania. Widać było, że dało im to dużą pewność siebie. Od samego początku meczu kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Trafiali na dużej skuteczności z dystansu - mówił na konferencji prasowej Karol Gruszecki, skrzydłowy Stelmetu BC.
Jedyne początek meczu był w miarę niezły w wykonaniu Stelmetu BC (prowadzenie 14:8). Później na parkiecie dominowała już tylko Cibona Zagrzeb.
ZOBACZ WIDEO: Masternak broni gwiazdora z Niemiec. "To tylko jego sposób na promocję"
- Wyglądało to tak jakbyśmy nie dojechali na mecz do Zagrzebia. Mentalnie kompletnie nie byliśmy przygotowani - myślami byliśmy jeszcze w Warszawie. Nie było energii i zaangażowania - tłumaczył Gruszecki.
Jeden z miejscowych dziennikarzy zapytał reprezentanta Polski o przyczynę tak słabej gry. "Czy powodem było zbyt huczne świętowanie?" - W ogóle nie celebrowaliśmy sukcesu. Zaraz po turnieju pojechaliśmy do Zielonej Góry. Tam odbyliśmy jeden trening i udaliśmy się w podróż do Zagrzebia. Byliśmy za pewni siebie po sukcesie w Pucharze Polski. Może też taka jest różnica między polską, a europejską koszykówką? - odpowiedział koszykarz.