To, co było znakiem rozpoznawczym jednej z największych rewelacji poprzedniego sezonu, to gra przed własną publicznością. Początek obecnych rozgrywek był jednak zgoła odmienny. Nie było już kłodzkiej twierdzy, gdyż zawodnicy Zetkamy nie potrafili tak, jak rok temu, wykorzystywać faktu grania w swoim obiekcie.
Radosław Hyży zmienił to jednak o 180 stopni, ale nic nie stało się od razu. Najpierw przyszła domowa porażka z Astorią Bydgoszcz, następnie z Legią, ale już przeciwko Noteci Inowrocław do wygranej zabrakło niewiele. Nowy rok, to jednak nowe rozdanie, bo jak na razie - w 2017 roku - kłodzczanie u siebie goryczy porażki jeszcze nie zaznali, pokonując kolejno SKK, Kotwicę i ostatnio Pogoń Prudnik.
- W mojej ocenie wykonaliśmy to, co sobie założyliśmy w 75 procentach. Mecz mógł się podobać. Ostatnio uczulałem swoich zawodników, że mi ma się mecz podobać i w tym wypadku tak było - powiedział po spotkaniu opiekun zespołu, Radosław Hyży.
Jego gracze stali się tym samym kolejnym zespołem, któremu udało się dokonać sztuki dobicia do magicznej bariery stu punktów w meczu. Wcześniej uczynili to koszykarze Spójni Stargard, acz po dogrywce, a także zawodnicy Znicza Basket, warszawskiej Legii oraz GTK Gliwice.
- Zdarzyło się kilka błędów w obronie, ale była zespołowa gra, podania, penetracje i dobre decyzje w ataku, a z tego zawodników rozliczam. Czy piłka wpadnie do kosza, to już jest inna sprawa - dodał Hyży.
Kolejny pojedynek Zetkama Doral Nysa Kłodzko rozegra w Radomiu, gdzie jej rywalem będzie zespół rezerw Rosy. W pierwszej rundzie, właśnie w starciu z tym przeciwnikiem, kłodzczanie odnieśli premierową wygraną w sezonie. Czy pokuszą się o to, aby pokonać UTH Rosę po raz drugi i wygrać tym samym pierwsze wyjazdowe starcie w sezonie?
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora