Zawodnicy AZS AGH świetnie spisali się już w pierwszej połowie, gracze z Krakowa na przerwę schodzili z 11-punktowym prowadzeniem. Głównym motorem napędowym zawodników z Krakowa na początku był Damian Kalinowski. Do przerwy zdobył aż 18 punktów - stanowiło to więcej niż 1/3 dorobku całego zespołu z pierwszych 20 minut. Choć w trzeciej kwarcie Znicz na chwilę włączył piąty bieg i zmniejszył straty do ledwie 4 "oczek", ostatecznie krakowianie zwyciężyli bardzo pewnie.
- Pierwsza połowa wyszła nam bardzo dobrze. A na drugą gospodarze wyszli chyba bardziej skoncentrowani niż my, kiedy doszli na cztery punkty było nerwowo. Na szczęście nie powtórzyliśmy sytuacji z poprzednich meczów, gdzie roztrwanialiśmy przewagę. Przetrzymaliśmy ten moment, bardzo się z tego cieszę, przerwaliśmy tę serię porażek - mówił po meczu Kalinowski.
Dla krakowian niedzielna wygrana ze Zniczem była dopiero drugim zwycięstwem w sezonie. Dwa spotkania, z Notecią Inowrocław i z Kotwicą Kołobrzeg, AZS AGH przegrał jednak bardzo pechowo, różnicą, odpowiednio, jednego i dwóch punktów.
- W wielu meczach wypracowujemy sobie wysoką przewagę, po czym z łatwością ją tracimy. Nie wiem z czego to wynika, może to kwestia braku doświadczenia, braku zimnej głowy? Pracujemy nad tym - twierdził jeden z bohaterów niedzielnego spotkania.
AZS AGH Kraków to beniaminek I ligi. Skład zespołu w porównaniu z poprzednim sezonem, w którym krakowianie wywalczyli awans, praktycznie nie uległ zmianie.
- Ta liga jest zdecydowanie bardziej fizyczna. Praktycznie w każdym zespole jest taki wysoki podkoszowy jak Damian Cechniak, który ma z 210 cm wzrostu - zauważał Kalinowski - Mam nadzieję, że w drugiej rundzie nie przytrafią nam się takie wpadki jak ostatnio i powalczymy o awans do play-offów - ocenił szanse swego zespołu.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Grzegorz Krychowiak w reprezentacji jest niezmienialny (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}