Pierwszy mecz o utrzymanie, pomiędzy ACK UTH Rosą a GTK, miał niezwykle wyrównany i emocjonujący przebieg. Nie brakowało w nim męskiej, twardej walki. Więcej cierpliwości zachowali mniej doświadczeni gospodarze, którzy długo czekali na to, aby "przełamać" rywali. Uczynili to dopiero w czwartej kwarcie, odrabiając straty.
Triumfowali dopiero po dwóch dogrywkach. - Zwycięstwo w takich okolicznościach smakuje wybornie, ale trzeba pamiętać, że play-out nadal trwa, a my wykonaliśmy zaledwie jedną trzecią naszej misji. Studzimy głowy, by w niedzielę z dużym głodem, ogromną determinacją i koncentracją przystąpić do drugiej obrony naszego parkietu - mówił spokojnie po zakończeniu konfrontacji Karol Gutkowski.
Po pierwszych dziesięciu minutach miejscowi przegrywali 16:19. Przed zejściem do szatni przyjezdni powiększyli prowadzenie do sześciu punktów. Taką samą różnicą wygrywali po trzeciej części. - Daliśmy z siebie wszystko, jestem z tego zadowolony, mimo że mecz nie układał się przez trzy kwarty po naszej myśli. Zagraliśmy nieskutecznie i zbyt miękko na desce. To grzechy, które mogą nas drogo kosztować, dlatego już w niedzielę musimy wyciągnąć z tych błędów wnioski - podkreślił szkoleniowiec rezerw Rosy.
Jego słowa znajdują odzwierciedlenie w statystykach - po stronie radomskiej drużyny "kulała" zwłaszcza efektywność z dystansu - trafili zaledwie pięć na 22 próby przy blisko 31-procentowej skuteczności gości w tym elemencie (8/26). Gliwiczanie zebrali również o 11 piłek więcej od przeciwników (14 w ataku i 30 w obronie).
W niedzielny wieczór (początek o godz. 20) zostanie rozegrane drugie starcie pomiędzy obiema ekipami. - Wiem, że GTK nie położy się na parkiecie, tylko rzuci się, by nas złamać i uzyskać przewagę własnego parkietu. Nasze morale wzrosło, bo taka dramatyczna wygrana cementuje drużynę. Mam nadzieję, że będzie to widać na parkiecie - powiedział Gutkowski.
Zobacz wideo: O punkty powalczą prawnicy, nie piłkarze
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.