O wszystkim zadecydowała końcówka - relacja ze spotkania PTG Sokół Łańcut - Polonia 2011 Warszawa

Zaczęło się pięknie dla gospodarzy, a skończyło jeszcze piękniej dla gości. Podopieczni Dariusza Kaszowskiego nie sprawili sobie i kibicom gwiazdkowego prezentu i ulegli Polonii 2011 Warszawa 58:66. Była to kolejna porażka łańcuckich Sokołów na własnym parkiecie

Mecz wręcz doskonale rozpoczęli gospodarze i po niespełna dwóch minutach prowadzili 12:4. Wszystko za sprawą Adriana Mroczka i Ireneusza Chromicza, którzy nie pomylili się zza linii 6,25. Goście ze Stolicy nie mogli "wejść" w mecz i tym samym oddawali wymuszone rzuty i raz za razem gubili piłkę. Dopiero w połowie kwarty po rzutach Marcina Kołowca i Dardana Berisha warszawiacy rozpoczęli pogoń za wynikiem. Końcówka kwarty to seria fauli i niecelnych rzutów po obydwu stronach boiska. Zakończył ją Leszek Karwowski zdobywając dwa "oczka" dla ekipy przyjezdnych oraz wynik 18:13 dla miejscowych.

Początek drugiej odsłony meczu to walka kosz za kosz, strata za stratę, przewinienie za przewinienie. Po trzech minutach gospodarze prowadzili już tylko 22:20. W tym momencie goście z Mazowsza jakby stanęli w miejscu. Sokół - wręcz przeciwnie. Po punktach Bartosza Dubiela i Michała Kułyka gospodarze znów "odpłynęli" warszawiakom. Przebudzenie podopiecznych Mladena Starcevicia nastąpiło dopiero na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy spotkania. Na linii rzutów osobistych nie pomylił się Przemysław Lewandowski, a akcja po akcji cztery kolejne punkty na konto drużyny dorzucił Mateusz Bartosz. Druga kwarta zakończyła się minimalnym prowadzeniem łańcucian 35:29.

Po kwadransie przerwy na parkiet wyszły dwie zupełnie inne drużyny - bardziej pewni siebie goście i troszeczkę rozluźnieni gospodarze. Kwarta numer trzy zaczęła się jednak od błędów po obydwu stronach parkietu. Lecz po niespełna trzech minutach drużyna Polonii wróciła na właściwy tor gry i po punktach Tomasza Śniega wyszła na prowadzenie, którego nie oddała już do końca. Kolejne pięć punktów na konto gości dołożył Karwowski i sytuacja łańcucian zaczęła się robić nieciekawa. Jedyne "oczka" dla gospodarzy zdobył w tej kwarcie Mroczek, który najpierw nie pomylił się na linii rzutów osobistych a w następnej akcji przedziurawił kosz rywali rzutem z półdystansu. Końcówka trzeciej odsłony spotkania to kolejne punkty Śniega i Karwowskiego. Po 30 minutach Mazowszanie prowadzili 48:39 po zwycięstwie w trzeciej kwarcie 19:4.

Ostatnia odsłona spotkania była chyba najbardziej emocjonującą ze wszystkich czterech kwart, a szala zwycięstwa przechylała się w niej raz na jedna, raz na drugą stronę. Otworzyły ją punkty Lewandowskiego i Chromicza, którym nie zadrżała ręka przy wykonywaniu rzutów osobistych. Następne minuty obfitowały w straty i niecelne rzuty obydwu drużyn. Dopiero w połowie kwarty niemoc punktową przełamał Dubiel dopisując cztery punkty na konto swojej ekipy. Wpłynął on również pozytywnie na grę miejscowych, którzy zaraz wzięli się do roboty. Zza linii 6,25m nie pomylili się Tomasz Pisarczyk oraz Kułyk i przy stanie 55:58 dla przyjezdnych wynik cały czas był sprawą otwartą. Ostatnie sekundy meczu należały jednak do gości. Po raz kolejny dali o sobie znać Berisha i Karwowski którzy wspólnymi siłami zakończyli sobotnie spotkanie. Polonia 2011 Warszawa po raz kolejny pokonała Sokół Łańcut, tym razem 66:58.

Sokół Łańcut - Polonia 2011 Warszawa 58:66 (18:13, 17:16, 4:19, 19:18)

Sokół: B.Dubiel 13, A.Mroczek-Truskowski 13 (1), T.Pisarczyk 13 (2), I.Chromicz 10 (2), M.Kułyk 6 (2), Ł.Kwiatkowski 2, J.Szurlej 1, W.Pisarczyk 0

Polonia 2011: L.Karwowski 15 (1), T.Śnieg 13 (1), D.Berisha 12 (2), M.Bartosz 10, P.Pamuła 8 (2), P.Lewandowski 4, M.Nowakowski 2, M.Kołowca 2, J.Mokros 0, M.Jankowski 0.

Źródło artykułu: