Środowy pojedynek w hali Centrum Rekreacyjno-Sportowego był bardzo emocjonujący. W pewnym momencie Stelmet Zielona Góra prowadził już 14 punktami, lecz Pinar Karsiyaka w trzeciej kwarcie odrobił straty z zaliczką. O zwycięzcy zaważyły dopiero ostatnie sekundy, które na swoją korzyść rozstrzygnęli zielonogórzanie. - Przegrywaliśmy 0:8, pozbieraliśmy się, zdołaliśmy wyjść na prowadzenie. W drugiej połowie wdała się jednak dekoncentracja i mecz zrobił się nerwowy. Na szczęście mieliśmy też dużo szczęścia - pod koniec zanotowaliśmy przechwyt i udało się skończyć spotkanie przed dogrywką. To był ciekawy pojedynek dla oka kibica - podsumował Kamil Chanas.
[ad=rectangle]
Dla podopiecznych Saso Filipovskiego wygrana z turecką ekipą nie ma znaczenia w kontekście awansu do drugiej rundy Pucharu Europy. Po ostatniej porażce w Podgoricy, wicemistrzowie Polski nie mieli bowiem szans na grę w drugiej fazie EuroCup. - Niestety nie udało się awansować. Trochę późno przyszedł do nas trener Filipovski. Niestety zabrakło nam lepszego meczu u nas z Ventspils i może spotkania w Podgoricy, bo wtedy bylibyśmy blisko awansu, a tak to już jest po frytkach - dodał rzucający Stelmetu Zielona Góra.
W sobotę biało-zieloni zagrają spotkanie w polskiej TBL. Ich rywalem będzie drużyna beniaminka - Polfarmex Kutno.