Katowiczanie niespodziewanie wygrywają derby (relacja)

Gospodarze, po znakomitej serii we wcześniejszych meczach, zapowiadali czwarte zwycięstwo z rzędu. Tym razem gracze z Dąbrowy Górnicze, którzy niewątpliwie byli faworytami konfrontacji z AZS-em Katowice, musieli przełknąć gorycz porażki.

Co prawda w środowym derbowym pojedynku spotkały się dwaj beniaminkowie, jednak nie ulega wątpliwości, że to gospodarze z Dąbrowy Górniczej dostawali więcej szans na "zgarnięcie" całej puli. Powód jest prosty. To koszykarze MKS-u zdecydowanie lepiej rozpoczęli obecny sezon. Przed pojedynkiem z katowiczanami zajmowali wysokie piąte miejsce w tabeli. Po raz kolejny potwierdziło się jednak, że derby rządzą się swoimi prawami, a wygrana AZS-u AWF to na pewno swego rodzaju niespodzianka.

Gospodarze, którzy wygrali trzy ostatnie spotkania z rzędu, rozpoczęli środową potyczkę bardzo ospale. Pozwolili gościom z Katowic na prowadzenie gry. Podopieczni Mirosława Stawowskiego nie zamierzali z tego nie korzystać. Efekt był taki, że po pierwszej połowie to AZS AWF schodził prowadząc 40:31. Kiedy po trzech kwartach gospodarze przegrywali 52:61, a po kilku minutach odsłony nawet 52:64, miejscowi kibice coraz bardziej drżeli o wynik swoich ulubieńców. Znakomite spotkanie w tej części gry rozgrywał "nowy stary" nabytek katowiczan Piotr Hałas, który w swoim pierwszym meczu po powrocie do AZS-u uzyskał ostatecznie 17 punktów.

Od tego momentu, czyli mniej więcej od połowy ostatniej kwarty, gra dąbrowian uległa nagłej poprawie. Swoich kolegów najpierw poderwał Radosław Basiński, który zdobył pięć punktów z rzędu. Chwilę później dołączyli do niego następni. Dwie "trójki" Marcina Malcherczyka i jedno trafienie Piotra Zielińskiego sprawiło, że z przewagi katowiczan nie zostało już praktycznie nic. Ostatnie minuty spotkania to prawdziwa "próba nerwów". Zwycięsko z tej opresji wyszli goście. Gospodarzy próbował jeszcze ratować wspomniany Malcherczyk, ale jego kolejne trafienie zza linii 6.25 cm zmniejszyło tylko rozmiary porażki. Zespół z Katowic udanie więc zrewanżował się dąbrowianom za przegrany finał "play off" drugiej ligi z przed roku.

Katowiczanie odnieśli pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie i udowodnili, że potrafią grać w koszykówkę. Dodatkowo, mając w składzie takiego rozgrywającego jakim jest Piotr Hałas, zespół Mirosława Stawowskiego może pokusić się o jeszcze nie jedną niespodziankę.

MKS Dąbrowa Górnicza - AZS AWF Katowice 72:74 (19:20, 12:20, 21:21, 20:13)

MKS: M.Malcherczyk 22 (4), P.Bogdanowicz 12 (2), P.Zieliński 10, T.Milewski 7, R.Basiński 7 (1), T.Deja 4, T.Koczwara 3, Ł.Szczypka 3 (1), G.Zawierucha 2, Ł.Adamczyk 2, K.Koziński 0.

AZS AWF: P.Hałas 17 (1), M.Piotrkowski 15, A.Donigiewicz 13, P.Grzywocz 9 (1), Ł.Celiński 8 (2), K.Wosz 7 (1), G.Szybowicz 3 (1), M.Środa 2, J.Barycz 0.

Źródło artykułu: