Przed spotkaniem ze Stelmetem Zielona Góra w obozie Trefla Sopot panowały bardzo bojowe nastroje. Gracze Dariusa Maskoliunasa chcieli sprawić niespodziankę, ale zakończyło się tylko na zapowiedziach, bo niemal od samego początku, prym w tym meczu wiedli goście z Winnego Grodu.
- Mecz ze Stelmetem kompletnie nam nie wyszedł, miało to wyglądać kompletnie inaczej. Wynik mówi jednak sam za siebie. Nie ma co ukrywać, że to nieco dramatyczny wynik na własnym parkiecie, ponieważ przegraliśmy różnicą 20 punktów - podkreśla Michał Michalak, który był najskuteczniejszym zawodnikiem w ekipie Trefla Sopot. 20-latek zdobył 12 punktów.
- Myślę, że Stelmet zagrał dobrą koszykówkę po obu stronach parkietu, a my z kolei swoją cegiełkę dołożyliśmy, ponieważ nie trafialiśmy wielu rzutów. W trzeciej kwarcie, kiedy mecz był na styku, oni zaczęli trafiać wszystko, z kolei my pudłowaliśmy niemiłosiernie. Później ciężko było odrobić tę stratę punktową. Nasza słaba dyspozycja wpłynęła na to, że ta różnica punktowa wyglądała tak, a nie inaczej - dodaje Michalak.
W sobotę sopocianie zmierzą się z AZS Koszalin. Do końca drugiej rundy zostało dziewięć spotkań. Trefl aż siedem meczów rozegra na wyjeździe!
- Mecz ze Stelmetem się już wydarzył i trzeba grać dalej. Mamy serię ciężkich meczów wyjazdowych i trzeba zapomnieć o tej porażce - zaznacza rzucający obrońca Trefla Sopot.