W pierwszej połowie grudnia Daniel Wall doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry na dłuższy czas. Spotkanie w swoim rodzinnym mieście, Radomiu, z miejscową Rosą, oglądał więc jedynie z perspektywy trybun. Na pytanie o to, kiedy powróci do treningów i na parkiet, odpowiada: - Myślę, że jest taka szansa, abym w ciągu tygodnia zaczął się powoli ruszać. Teraz jeszcze odpoczywam.
Skrzydłowy wciąż nie może pomóc kolegom. Niełatwo obserwować poczynania swojej drużyny w roli widza. - Ciężko się ogląda, bo ból w nodze doskwiera, a bardzo chciałbym już pojawić się na boisku - przyznaje.
Pomimo braku walecznego zawodnika, Polpharma odniosła drugą wygraną z rzędu. Zwycięstwo odniosła w ostatnich pięciu minutach meczu. - Fajnie, że zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Kolejny triumf, po tym z Czarnymi, na bardzo ciężkim terenie, bo trudno się tutaj gra - podkreśla. - Bardzo się z tego cieszymy - dodaje.
Niemniej jednak, udany rezultat w trzynastej kolejce został odniesiony po bardzo nierównym pojedynku. - To prawda, że graliśmy falami. Od jakiegoś czasu mamy problemy w trzeciej kwarcie. Teraz było podobnie. Na szczęście udało się opanować sytuację - zaznacza.
W ostatnich tygodniach w drużynie ze Starogardu Gdańskiego doszło do roszad kadrowych, nastąpiła również zmiana na stanowisku szkoleniowca. - Wygląda to coraz lepiej, ale potrzebujemy zgrania i czasu - mówi Wall.
Jak koszykarz podsumowuje zakończony niedawno, 2013 rok? - Końcówkę tamtego sezonu miałem w miarę udaną, bo z Jeziorem do końca "ligi szóstek" walczyliśmy o play-offy. O ile dobrze pamiętam, przegraliśmy je zaledwie jednym punktem. Z kolei początek bieżących rozgrywek był bardzo ciężki, ponieważ późno dołączyłem do drużyny Polpharmy. Później przyszła nasza kiepska dyspozycja, teraz jeszcze ten uraz - wylicza. - Miniony rok poszedł w niepamięć. Mam nadzieję, że ten rozpoczęty będzie dużo lepszy - kończy.
W najbliższej kolejce Kociewskie Diabły zmierzą się ze Śląskiem Wrocław.