R.T. Guinn: Dobrze czuję się w skórze weterana

32-letni R.T. Guinn to jeden z nowych graczy Stelmetu Zielona Góra. Będąc bardzo doświadczonym graczem, Amerykanin podkreśla, że zamierza być mentorem dla młodszych kolegów.

Z Panathinaikosem Ateny zdobył mistrzostwo Grecji, zaś z Azovmashem Mariupol wygrał ligę ukraińską. W swojej karierze grał już w 10 klubach i w siedmiu ligach. Doświadczenie jakie 32-letni środkowy Richard Thomas Guinn, bo o nim mowa, może wnieść do ekipy Stelmetu Zielona Góra, z pewnością będzie nieocenione.

- Jestem weteranem i bardzo dobrze mi w tej skórze. Nie zbliżam się jeszcze co prawda do czterdziestki, całkiem niedawno przekroczyłem trzydziestkę, ale od kilku lat jestem już graczem dojrzałym, ukształtowanym, więc to naturalne, że jeśli tylko mogę, to chcę dzielić się swoją wiedzą - mówi Guinn, dodając - Jeśli tylko któryś z kolegów z zespołu poprosi o poradę, na pewno znajdę dla niego czas.

Amerykanin to jeden z trzech najstarszych, obok Marcina Sroki i Mantasa Cesnauskisa, zawodników w Zielonej Górze. Doświadczenie wspomnianej dwójki nijak ma się jednak do tego, czym pochwalić się może Guinn.

[i]

- Wiem czego oczekują ode mnie w Zielonej Górze i wiem, co mogę dać temu zespołowi. Najważniejszą rzeczą jest obrona tytułu mistrzowskiego i na tyle dobra gra w Eurolidze, na ile jest to możliwe -[/i] mówi Guinn, który, choć jest środkowym, bardzo dobrze czuje się na obwodzie i tą cechę z pewnością będzie chciał wykorzystać trener Mihailo Uvalin. - Na parkiecie mogę grać każdą rolę, bliżej kosza, dalej, nie ma to dla mnie znaczenia. Kiedyś grałem tylko pod koszem, ale kariera w Europie sprawiła, że stałem się bardziej wszechstronnym zawodnikiem.

Guinn zaczynał swoją przygodę z europejskim basketem w słabej lidze fińskiej, a rok później przeniósł się do szwedzkiej. Następnie piął się coraz wyżej w hierarchii, grając w Niemczech, Turcji, na Ukrainie i we Francji. W ostatnim sezonie podpisał także krótki kontrakt w Panathinaikosie. Co ciekawe, w Zielonej Górze był już zawodnik, który koszykówkę łączył z podróżowaniem po świecie i poznawaniem nowych kultur - Chris Burgess.

- Nie znam go prywatnie, ale słyszałem o nim, jako o koszykarzu. Ja powiem jednak otwarcie, że u mnie na pierwszym miejscu zawsze była i jest koszykówka i gra na 100 procent możliwości. Oczywiście, w naszym zawodzie podróżowanie to również istotny aspekt i skłamałbym, gdybym powiedział, że podczas podejmowania decyzji, w którym klubie będę grał, nie biorę pod uwagę również tych mniej sportowych aspektów. Lubię zwiedzać, lubię uczyć się języków, a przede wszystkim przepada za tym moja żona. Co ciekawa, ona była już kiedyś w Polsce i w momencie, gdy uznaliśmy, że stawiamy na Stelmet, wiedziała już wszystko o Zielonej Górze - kończy Guinn.

[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

[/urlz][/b]

Źródło artykułu: