Udana inauguracja na własnej hali - relacja z meczu PTG Sokół Łańcut - Sudety Jelenia Góra

Hala w Łańcucie odleciała w przestworza. Sprawcą tego był pojedynek pomiędzy weteranem pierwszej ligi - Sokołem Łańcut a beniaminkiem rozgrywek - Sudetami Jelenia Góra. Miejscowi kibice nie zawiedli się na swoich ulubieńcach. Gospodarze po zaciętym spotkaniu pokonali gości z zachodniej Polski 73:62.

Mecz rozpoczęły "trójki" Krzysztofa Samca oraz Adriana Mroczka-Truskowskiego i przez dwie minuty były to jedyne punkty wieczoru. Podopieczni Ireneusza Taraszkiewicza zaczynali powoli kontrolować grę, by po rzucie zza linii 6,25 Mariusza Matczaka zdominować ją praktycznie w 100 procentach. Gospodarze gubili się na własnym parkiecie, oddając wymuszone rzuty i raz za razem faulując gości. Przyjezdni zaczęli wykorzystywać chwilowe osłabienie łańcucian i na cztery minuty przed końcem prowadzili 13:7. Właśnie w tym momencie zawodnicy Sokoła dostali skrzydeł i zaczęli bardzo powoli doganiać rywala. Niemoc łańcuckiej ekipy przełamał Mroczek - bohater wieczoru - i to wystarczyło, by reszta drużyny wzięła się do roboty. Tym razem to jeleniogórzanie zaczęli popełniać błędy, które skutkowały punktami drużyny Dariusza Kaszowskiego. Kwarta zakończyła się zwycięstwem Sudetów Jelenia Góra 17:16.

Początek kolejnych dziesięciu minut meczu to walka o każdy punkt. Seriami z półdystansu trafiał Jakub Czech. Jednak i jego szczęście nie trwało długo. Przy stanie 29:18 dla gości łańcucki team powrócił z dalekiej podróży i zabrał się ostro do pracy. Tomasz Pisarczyk nie mylił się "za dwa", a Jaromir Szurlej "za trzy". Gospodarze rozpoczęli pogoń. Zespół z Jeleniej Góry zaczął grać bardzo agresywnie i wręcz szalenie, jednak raz za razem zawodnicy gości byli stopowani przez sędziego. Sytuację jeleniogórskiego teamu próbowali ratować Jędrzej Jankowiak, który nie mylił się w rzutach z dystansu, oraz Artur Grygiel, lecz po kolejnych trzech punktach Mroczka Sokół wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca spotkania. Pierwszą połowę meczu wygrali łańcucianie 36:31.

Druga część spotkania to praktycznie całkowita dominacja tym razem miejscowej drużyny. Kwarta rozpoczęła się od "dwójek" Łukasza Niesobskiego, Tomasza Pisarczyka oraz Łukasza Kwiatkowskiego. Sokół zaczął rządzić na parkiecie, jednak po kolejnych punktach Samca okazało się, że ekipa przyjezdnych nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Bartosz Dubiel zaczął łapać faul za faulem, co skrzętnie wykorzystywała drużyna z Jeleniej Góry. Jarosław Wilusz nie pomylił się na linii rzutów osobistych, a Łukasz Niesobski w rzucie z półdystansu. Przewaga Sokoła stopniała do ośmiu oczek. Końcówka kwarty to jednak teatr w wykonaniu łańcucian. Kolejne punkty na konto gospodarzy dopisał Dubiel. Po 30 minutach miejscowi prowadzili 57:46 i zapowiadała się ciekawa końcówka spotkania.

Ostatnia część meczu to nerwy po obydwu stronach parkietu. Po niespełna trzydziestu sekundach gry za piąte przewinienie boisko opuścił Dubiel. Jeleniogórzanie poczuli wiatr w żagle i możliwość doprowadzenia do dogrywki. Cztery rzuty osobiste wykorzystał Rafał Niesobski, a akcją 2+1 mógł się poszczycić Czech. Jednak gospodarze nie mieli ochoty na piątą kwartę. Zza linii 6,25 nie pomylił się Michał Kułyk, a Tomasz Pisarczyk po raz kolejny dopisał dwa punkty na konto drużyny. Zarówno goście jak i gospodarze zaczęli łapać faul za faulem. Przy stanie 69:54 i minucie do zakończenia spotkania zespół z Jeleniej Góry zrozumiał, że na kolejną victorię nie ma szans. Mecz zakończyły dwa rzuty osobiste Kułyka. Tym samym pierwsza wygrana Sokoła przed własną publicznością stała się faktem.

PTG Sokół Łańcut - Sudety Jelenia Góra 73:62(16:17, 20:14, 21:15, 16:16)

PTG Sokół Łańcut: A. Mroczek-Truskowski 16 (2x3), T. Pisarczyk 12, B. Dubiel 12 (1x3), M. Kułyk 9 (1x3), J. Szurlej 9 (2x3), Ł. Kwiatkowski 9 (1x3), J. Balawender 6 (2x3), I. Chromicz 0, W. Pisarczyk 0.

Sudety Jelenia Góra: J.Czech 10, R. Niesobski 9 (1x3), Ł.Niesobski 8, K.Samiec 8 (2x3), M. Matczak 7 (1x3), J. Jankowiak 6 (1x3), J. Wilusz 6, A. Grygiel 5 (1x3), T. Wojdyła 3, P. Tarasewicz 0.

Komentarze (0)