Łukasz Koszarek jak na razie jest najjaśniejszą postacią w Treflu Sopot. W sobotnim spotkaniu przeciwko Anwilowi Włocławek udowodnił, że jest jednym z najlepszych rozgrywających w TBL. - Łukasz zagrał jak prawdziwy profesor - komentuje Tomasz Kwiatkowski, dyrektor sportowy Trefla Sopot.
Sopocianie bardzo żałują, że nie udało im się odnieść zwycięstwa na bardzo trudnym terenie we Włocławku. W trzeciej kwarcie Trefl prowadził czternastoma punktami, ale to okazało się za mało. - Nie chciałbym usprawiedliwiać zawodników, bo my ten mecz powinniśmy wygrać. Z przebiegu meczu wyglądało to tak, że to my wygramy ten mecz. Myślę, że nałożyły się na to dwie rzeczy. Anwil był nieco w bardziej uprzywilejowanej sytuacji, bo ostatni mecz grał w zeszłą sobotę z Łks-em. Później przez tydzień mieli czas, żeby przygotować się do meczu z nami. Natomiast my po meczu z Warszawie, pojechaliśmy od razu do Łodzi, stamtąd pojechaliśmy do Trójmiasta. Mieliśmy tylko praktycznie jeden dzień na przygotowanie do meczu. Nam trochę tej energii zabrakło szczególnie w końcówce - dodaje Tomasz Kwiatkowski.
Nieco podobny przebieg miał mecz tych samych drużyn podczas turnieju Kasztelan Cup, który rozgrywany był w okresie przygotowawczym do sezonu. Sopocianie także prowadzili dosyć wysoko, by na końcu dać się dogonić włocławianom. Ostatecznie wówczas górą okazali się jednak gracze Karlisa Muiznieksa. - W sobotę prowadziliśmy pięcioma punktami na 40 sekund przed końcem spotkania i myślę, że w psychice zawodników było takie przekonanie, że my ten mecz i tak wygramy. Taki kubeł zimnej wody może się nam przydać. Mieliśmy dużą szansę i powinniśmy ten mecz po prostu wygrać - kończy dyrektor sportowy Trefla Sopot.