Trzy ostatnie sezony liga była zdominowana przez Asseco Prokom i PGE Turów. W każdym z tych lat po sezonie zasadniczym na pierwszych dwóch miejscach były właśnie te dwa zespoły, a różnica punktów wynosiła najwyżej dwa. Tym razem jest już zupełnie inaczej, bowiem mistrz Polski nadal trzyma swój wysoki poziom, a ekipa ze Zgorzelca zawiodła. Także różnica punktów jest większa, niż w trzech poprzednich latach, gdyż przed ostatnią kolejką gdynianie mają 46 oczek i zajmują pierwsze miejsce w tabeli, a PGE Turów 40, będąc piąty w lidze.
Nie mniej jednak spotkanie to nie będzie pozbawione emocji. Pomijając już nawet fakt, że spotka się mistrz Polski z wicemistrzem naszego kraju to obie drużyny mają jeszcze o co walczyć. Asseco Prokom nie może pozwolić sobie na porażkę, to oznaczałoby konieczność zwycięstwa na niezdobytym jeszcze w tym sezonie terenie we Włocławku w zaległym meczu z Anwilem. Turów chciałby uniknąć gry w pre play-off i wskoczyć na czwarte miejsce, ale musi liczyć na porażkę zajmującego obecnie tę lokatę, Trefla Sopot.
Niemal wszystko przemawia za gospodarzami. Asseco Prokom Gdynia, awansując do grona ośmiu najlepszych klubów w Europie osiągnął w tym sezonie wielki sukces. W lidze też grał wyśmienicie, jednak przydarzyły mu się dwie wpadki, które można chyba zrzucić na karb rywalizacji w Eurolidze. Teraz po tym, jak w ćwierćfinale tych elitarnych rozgrywek silniejszy okazał się Olympiakos Pireus, gdynianie mają już tylko jeden cel – zdobyć mistrzostwo Polski i pokazać, że na krajowym podwórku nie mają sobie równych.
PGE Turów miał w tym sezonie być wyjątkowo silny i tak też prezentował się przed sezonem. Gdy ten się rozpoczął zgorzelczanie byli chyba największym rozczarowaniem w całej lidze. Przegrali już 10 meczów, czyli najwięcej od czterech lat, kiedy to w sezonie 2005/06 w 12 spotkaniach musieli uznać wyższość rywali. Po raz pierwszy od czterech sezonów nie będą w czołowej dwójce po sezonie zasadniczym, a być może zajmą miejsce poza czwórką, co będzie oznaczało konieczność gry w pre play-off. Właśnie w tej rywalizacji rok temu swoje szanse na dobre miejsc pogrzebał obecny trener PGE Turowa, Andrej Urlep, który wtedy prowadził Basket Kwidzyn.
Asseco Prokom jest w gazie i na pewno wicemistrz Polski będzie miał przed sobą ciężką przeprawę. Największych gwiazd gdynian, Qyntela Woodsa i Davida Logana nie potrafili powstrzymać najwięksi specjaliści od obrony w Europie, więc i Turowowi będzie trudno. Ekipa Tomasa Pacesasa poprzez długą przygodę z rozgrywkami Euroligi jest teraz świetnie przygotowana do gry o mistrzostwo Polski i powinna pokazać to właśnie w meczu z PGE Turowem.
Woodsem zachwyciła się cała Europa, a nawet przypomnieli sobie o nim w NBA. Nic dziwnego, gdyż Amerykanin na parkietach Euroligi zdobywał średnio 17 punktów i ponad sześć zbiórek. Logan niewiele ustępował Woodsowi i zdobywał ponad 15 punktów i trzy asysty. Ta para potrafi indywidualnymi zagraniami wygrać mecz. Jeśli Turowowi nie uda się powstrzymać, chociażby w minimalnym stopniu, tych koszykarz – wynik może być tylko jeden. A niech potwierdzeniem tego będzie ostatni mecz ubiegłorocznych finałów, kiedy to Woods pokazał klasę, zdobywając 28 punktów, a Asseco Prokom zmiażdżył rywala, zdobywając tytuł mistrza Polski.
PGE Turów nie ma już jednak nic do stracenia. Piąte miejsce ma pewne, a może będzie nawet czwarty. Ostatni mecz w sezonie zasadniczym z mistrzem kraju to doskonała okazja na pełne odbudowanie i zdobycie potrzebnej w play-off pewności siebie. Czy to zgorzelczanom się uda? Przekonamy się już w środowy wieczór.
Mecz zostanie rozegrany w środę, 7.04.2010 roku o godzinie 18:00 w Gdyni.