NCAA: Syracuse nadal bez pogromcy

Powoli, aczkolwiek sukcesywnie w górę pnie się drużyna Florida Gators, która powraca na salony po dwóch latach posuchy. Podopieczni Billy'ego Donovana byli już sprawcami jednej sporej niespodzianki, kiedy to ograli Michigan State. Tym razem do sensacji nie doszło. Gators choć byli niesamowicie skuteczni z dystansu, nie potrafili znaleźć lepszego sposobu na Syracuse Orange. Koszykarze Jima Boeheima postawili na ofensywę, i to przyniosło zamierzone efekty. Tym samym przerwali oni świetną serię 8 zwycięstw z rzędu Floridy, jednocześnie notując już 9 wygraną w obecnym sezonie.

W tym artykule dowiesz się o:

Rick Jackson, który nie miał sobie równych pod obiema tablicami, poprowadził Syracuse Orange do 9 zwycięstwa w obecnych rozgrywkach. Skrzydłowy Orange zapisał na swoje konto 19 oczek i 11 zbiórek, a także 2 przechwyty i asystę. W przeciągu całego spotkania to właśnie on prezentował się najlepiej w teamie Jima Boeheima. Co warto podkreślić jest to najlepszy wynik trzecioroczniaka w karierze.

Wygrana Syracuse nie przyszła jednak łatwo. Od samego początku spotkania na boisku trwała otwarta, bardzo szybka wymiana ciosów. W miarę upływu czasu uwidaczniała się wyższość podopiecznych Boeheima, nad zawodnikami Billy'ego Donovana. Gators nie potrafili bowiem przedrzeć się w strefę podkoszową rywala, więc byli zmuszeni do prób z dystansu, które tego dnia wychodziły im bardzo skutecznie. Przewaga Orange w pewnym momencie sięgnęła granicy 9 punktów, ale w końcówce powracająca na salony Florida zmniejszyła deficyt.

Po powrocie na parkiet mecz stał się znacznie bardziej interesujący. Koszykarze Donovana nadal wielkie problemy z przedarciem się bliżej kosza, co było zasługą niezłej obrony strefowej rywala. W pewnym momencie Gators złapali wiatr w żagle i niemalże każdy rzut kończył się dopisaniem kolejnych trzech oczek. Mistrzowie NCAA sprzed dwóch lat w ten sposób nie tylko odrobili straty, ale wyszli nawet na prowadzenie. Przodownictwa nie udało im się jednak długo utrzymać, bowiem Syracuse przełamało kryzys. W końcówce nie było już wątpliwości, kto jest zdecydowanie lepszym zespołem. Florida nadal borykała się z brakiem pomysłu na rozgrywanie akcji, zaś Orange starali się przechwytywać piłkę i kontrować.

Wspomniany wcześniej Jackson otrzymał spore wsparcie od Wesley'a Johnsona, Andy Rautinsa i Krisa Josepha. Z tego grona najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Johnson, który był autorem double-double. Bardzo dobrze w ekipie Gators spisał się duet obwodowych Kenny Boynton - Erving Walker. Dobre zawody rozegrał również Chandler Parsons, który rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych, ale gdy już się pojawił na boisku, trafiał na rewelacyjnej skuteczności.

Gators w pierwszej połowie grali bardzo zespołowo, co było niejako rekompensatą fatalnej postawy pod koszem. Zdecydowanie gorzej wyglądało to już w drugiej połowie, gdzie jedyną odpowiedzią na oczka Orange, były celne "trójki". Podopieczni Donovana mieli również sporo, bo aż 19 strat i tylko 4 przechwyty, przy aż 13 przeciwnika.

Swój, jak do tej pory, najlepszy mecz w karierze rozegrał także Draymond Green, który poprowadził wraz z Kalinem Lucasem Michigan State do pewnego triumfu nad Oakland. Skrzydłowy Spartans zakończył zawody z dorobkiem 19 punktów. Gracze Toma Izzo od 6. minuty rozpoczęli swój zwycięski marsz. Kluczem do wygranej była wygrana walka pod koszem, a także zespołowa gra w ataku.

Wiele wysiłku musieli włożyć zawodnicy Cincinnati, by ostatecznie wyjść zwycięsko z pojedynku z Miami (OH) Redhawks. Bearcats prowadzili momentami różnicą 9 oczek, ale kilka minut przed końcem przewaga stopniała do zaledwie 2 punktów. Podopieczni Micka Cronina w porę się jednak opamiętali i wywalczyli bezpieczne prowadzenie. Cincinnati prawie w każdym elemencie ustępowało miejsca oponentowi, ale zaważyła spora ilość przewinień koszykarzy Miami, które złożyły się na 32 rzuty osobiste, z czego 21 Bearcats wykorzystali.

Wyniki:

Florida Gators - Syracuse Orange 73:85 (36:42, 37:43)

(Boynton 20, Parsons 19, Walker 14 - Jackson 19, Johnson 17, Rautins 16, Joseph 12)

Cincinnati Bears - Miami (OH) Redhawks 63:59 (24:23, 39:36)

(Stephenson 16, Wright 12 - Hayes 19, Winbush 13, Mavunga 13)

Michigan State Spartans - Oakland Golden Grizzlies 88:57 (44:21, 44:36)

(Kalin Lucas 19, Green 19, Roe 11 - Benson 21)

Źródło artykułu: