Wychowanek Resovii Rzeszów przed przerwą był widoczny tylko w obronie - 7 zbiórek i 1 blok, zaś w ataku rzadko pokazywał się swoim partnerom. Ci próbowali mu dogrywać w pole trzech sekund, ale gdy to nie przynosiło efektu, decydowali się na rzutu z dystansu. W pierwszych 20 minutach goście oddali w Pruszkowie więcej rzutów zza linii 6 metrów i 25 centymetrów (7/13), niż za dwa punkty (3/12). Miś, który średnio rzuca 11 razy w meczu, w pierwszej połowie oddał zaledwie dwa rzuty.
- Prosiłem Piotrka w przerwie, aby w drugiej połowie częściej wypracowywał sobie pozycję pod koszem. Ma długie ręce i potrafi dobrze się zastawić, dzięki czemu rozgrywający mogą mu dobrze dograć piłkę - zdradził trener Siarki Tarnobrzeg, Zbigniew Pyszniak. Poskutkowało. W drugiej połowie środkowy zdobył 22 z 36 punktów całego zespołu, a do tego był bezbłędny (10/10 za 2). Często naprawiał też błędy swoich kolegów i dobijał ich rzuty spod kosza (5 zbiórek na atakowanej tablicy). 32-letni zawodnik dwa razy w taki właśnie sposób pozwolił Siarce odskoczyć na trzy punkty, gdy Znicz Basket zbliżał się na jeden. - Miałem trochę szczęścia przy tych zbiórkach w ataku - przyznał Miś. - W jednym meczu piłka wpada w ręce, w innym nie. W tym akurat wpadała.
Podobnego zdania był trener Pyszniak. - Było w tym trochę przypadku. Trzy piłki w ataku praktycznie spadły mu w ręce. Zbiórek by jednak nie było, gdyby Piotrek nie wykonał ruchu w kierunku spadającej piłki - dodał szkoleniowiec Siarki.
Wcześniej oba zespoły grały falami. Po kilku pierwszych akcjach goście prowadzili 7:0, ale szybko zrobiło się tylko 12:11. W kolejnych minutach obie drużyny zdobyły po dziesięć punktów z rzędu i w połowie drugiej kwarty było 22:21 dla zespołu z Podkarpacia. Od tego momentu żadna ze stron nie potrafiła wypracować większej przewagi.
Największą - sześciopunktową - zespół Znicza Basket wypracował w trzeciej części meczu. W ataku widoczni byli wówczas Grzegorz Radwan (10 punktów) i Grzegorz Malewski (7). Ten pierwszy pod koniec trzeciej kwarty opuścił parkiet z powodu pięciu przewinień. Faul był jednak nietypowy. Skrzydłowy Znicza Basket najpierw został zablokowany przez Misia, a po chwili wpadł w innego gracza Siarki i sędzia orzekł faul ofensywny. Za sprawą swojego środkowego i obrońcy Michała Barana rywale szybko doprowadzili do remisu. - Nie mogę tego zrozumieć. Środkowy Siarki w drugiej połowie grał z łatwością, a moi zawodnicy momentami odbijali się od niego jak od ściany - narzekał trener gospodarzy, Roman Skrzecz.
W spotkaniu z tarnobrzeżanami w barwach Znicza Basket zadebiutował Michał Świderski. Były skrzydłowy Sportino Inowrocław na parkiecie przebywał blisko 19 minut. Rzucił 5 punktów i miał 2 przechwyty oraz 1 zbiórkę. - Michał szarpnął naszą grę w pierwszej połowie. Dobrze spisał się w obronie, z której jest znany. Dodatkowo dał kilka punktów - chwalił Skrzecz. - Po przerwie było już jednak gorzej. Widać, że brakuje mu meczowego ogrania, zwłaszcza w ataku.
Znicz Basket Pruszków - Siarka Tarnobrzeg 63:68 (15:22, 13:10, 24:18, 11:18)
Znicz Basket Pruszków: G. Malewski 19 (2), G. Radwan 15 (2), T. Briegmann 10, M. Ecka 9 (1), M. Świderski 5 (1), M. Aleksandrowicz 4, J. Czech 1, W. Fraś 0, D. Czubek 0.
Siarka Tarnobrzeg: P. Miś 25, M. Marciniak 10 (1), M. Baran 9 (2), B. Krupa 9 (2), K. Szpyrka 6 (2), K. Uriasz 6 (2), A. Czerwonka 3 (1), Z. Marculewicz 0.