Pierwsza kwarta to walka Patricka Okafora z graczami z Jarosławia. Center Polpharmy z łatwością radził sobie pod koszem i można śmiało stwierdzić był jedynym jasnym punktem swojej drużyny. Uprzykrzać życie nigeryjskiemu koszykarzowi próbował John Williamson, który w 6. minucie nabawił się kontuzji pachwiny i pomimo ogromnej chęci do gry nie był w stanie poradzić sobie z bólem. Wydawało się, że teraz goście skorzystają na braku podstawowego środkowego Znicza i odniosą łatwe zwycięstwo. Nic bardziej mylnego - Jarosławianie zaczęli walkę z przeciwnikiem jak równy z równym. W końcówce rolę Williamsona przejął Tomasz Zabłocki, który na 1,30 minuty przed końcem pierwszej odsłony trafił zza łuku i wyprowadził Znicz na prowadzenie 17:16. Przed zakończeniem tej kwarty kompletnie niewidoczny Tony Weeden wraz z Okaforem dołożyli 4."oczka" i na krótka przerwę to Polpharma schodziła z przewagą 20:17.
Po krótkim odpoczynku drużyny wróciły do walki - trwała niesamowita wymiana ciosów i faworyzowanym przeciwnikom nie udawało się odskoczyć na jakąś znaczącą przewagę. Po 16. minutach gry Polpharma prowadziła 24:23. Zdenerwowany całą sytuacją szkoleniowiec gości - Milija Bogicevic poprosił o przerwę na żądanie, która kompletnie nic nie dała. Po wspomnianej naradzie do Jarosławianie zaczęli grać jak natchnieni. Dwa osobiste trafił powracający po kontuzji Dawid Witos, który kapitalnie wszedł w mecz i odciążył Keddricka Maysa, "trójkę" i dwa wolne dorzucił Jeremy Chappel, spod kosza trafił Artur Mikołajko i w 18. minucie Znicz prowadził 31:24. Tuż przed długą przerwą udało się zapunktować Weedenowi i Maysowi i wynik po dwóch kwartach widniał 33:26. Relacjonując tą odsłonę należy wspomnieć o kapitalnej grze kapitana Znicza - Artura Mikołajko, który nie dość, że zdobywał punkty dla swojego zespołu to w obronie walczył jak tur z rosłymi graczami Polpharmy.
Po przerwie Jarosławianie nadal kontynuowali swoją dobrą grę - na dodatek rozkręcił się filigranowy rozgrywający Znicza - Keddrick Mays. Jeden celny osobisty Maysa, "trójka" Mikołajki, dwa punkty Bartosza Sarzało spowodowało, że publiczność w jarosławskiej hali przecierała oczy ze zdumienia co wyprawiają ich ulubieńcy. W tym czasie jedynie Uroś Mirković wraz z Tomaszem Ochońko potrafili się przeciwstawić nawałnicy Znicza. Po dwóch minutach gry tej kwarty gospodarze prowadzili 39:30. Od tego momentu widać było już tylko Keddricka Maysa i jego niesamowitą grę. Goście jednak nie dawali za wygraną - świetnie grą Polpharmy w tym czasie kierował Ochońko, który dorzucił także kilka ważnych punktów, zza linii 6.25. W końcu trafił Weeden i Okafor spod kosza i ekipa przyjezdnych wróciła do gry. Odpowiedź Znicza była piorunująca - dwie "trójki", wjazd pod kosz Maysa i miejscowi prowadzili w 26. minucie 47:39. Gospodarze tuż przed końcem kwarty mogli rozstrzygnąć spotkanie, jednak z czystej pozycji za trzy nie trafił Chappel, a w konsekwencji jak mówi stare porzekadło "niewykorzystane okazje się mszczą" - Piotr Dąbrowski celnie przymierzył zza łuku i zniwelował stratę swojego zespołu do 6. punktów (51:45).
Początek ostatniej kwarty należał do przyjezdnych, którzy za sprawą Łukasza Majewskiego, Brody`ego Angley`a i Mirkovića doprowadzili do remisu w 32. minucie 51:51. Widać było, że Jarosławian dopadł kryzys. Widząc niefrasobliwość Okafora pod tablicami, trener Bogicevic desygnował do gry młodego Damiana Kuliga - był to strzał w dziesiątkę. Środkowy Polpharmy w ciągu trzech minut zdobył 7. punktów i przy czterech zdobytych Znicza wyprowadził swój zespół na prowadzenie 58:55. Szkoleniowiec gospodarzy poprosił o przerwę, aby dać choćby krótką chwilę odsapnięcia zmęczonym swoim graczom. Po krótkiej naradzie i zarazem odpoczynku Znicz wrócił do walki - a ciężar gry wziął na siebie Mays. Właśnie wspomniany rozgrywający toczył heroiczne boje z koszykarzami przyjezdnych. Gdy do końca spotkania pozostało 30. sekund dwa punkty tego gracza pozwoliły wyjść gospodarzom na prowadzenie 65:64. Goście mieli jeszcze sporo czasu na odwrócenie losów spotkania. Tony Weeden jednak szarżując pod koszem Znicza został faulowany i wykorzystał tylko jeden osobisty rzut wolny. Jarosławianom na ostatnią akcję zostało 16. sekund. Piłke dostał Keddrick Mays, który dość długo klepał piłkę tuż za środkową linią boiska i gdy na zegarze pozostały 2. sekundy do końca oddał kapitalny rzut z ponad 8. metra. Piłka równo z końcową syreną wpadła do kosza a rozgrywający Znicza został bohaterem meczu. Ostatecznie konfrontacja zakończyła się zwycięstwem Znicza 68:65.
- Po raz drugi w karierze udało mi się rzucić równo z syreną, ale nigdy jeszcze z tak daleka. Bardzo się cieszę. Tym bardziej, że na taką akcję się przygotowywaliśmy. Czułem, że wyjdzie, chociaż wcześniej kilka razy piłka tańczyła na obręczy i wypadała. Zagraliśmy kolejny dobry mecz i to jest najważniejsze - skomentował całą sytuację po meczu Keddrick Mays.
MKS Znicz Jarosław - Polpharma Starogard Gdański 68:65 (17:20, 16:6, 18:19, 17:20)
MKS Znicz Jarosław: K. Mays 28 (4), J. Chappell 10 (1), A. Mikołajko 9 (1), J. Williamson 7 (1), A. Misiewicz 5 (1), T. Zabłocki 4 (1), B. Sarzało 4, D. Witos 1, G. Szczotka 0
Polpharma Starogard Gdański: P. Okafor 16, T. Weeden 11 (1), D. Kulig 10, U. Mirković 7, T. Ochońko 6, P. Dąbrowski 5 (1), Ł. Majewski 5 (1), B. Angley 5 (1), M. Trivunović 0