Selekcjoner aresztowany, nic nie stoi za powtórzeniem sukcesu. Kadra Walii gra na przekór losowi

Getty Images / Marcel ter Bals / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Walii na treningu przed meczem z Danią
Getty Images / Marcel ter Bals / Na zdjęciu: Piłkarze reprezentacji Walii na treningu przed meczem z Danią

Mieli być dostarczycielami punktów na Euro, a aresztowanie trenera tylko pogarszało sprawę. Nagła odbudowa dała bardzo dobre efekty, ale Walijczycy pragną więcej. Chcą pisać kolejną wyjątkową historię.

Przełożenie mistrzostw Europy miało wyjść Walijczykom na dobre. Dzięki temu młodzi reprezentanci złapaliby więcej doświadczenia, by kadra znów stała się "czarnym koniem", a selekcjoner Ryan Giggs dopracowałby swój plan do perfekcji. Sprawę pokrzyżowała jednak afera z legendą Manchesteru United. Oskarżony o napaść na kilka kobiet został aresztowany, choć zaprzecza wszystkim postawionym mu zarzutom. Utrata futbolowego autorytetu w reprezentacji mogła zaboleć.

Strażak obeznany w temacie

Na ratunek musiał przyjść Robert Page. Został przesunięty z roli asystenta trenera na tymczasowego selekcjonera w trybie natychmiastowym, na kilka dni przed startem zgrupowania w listopadzie 2020 r. Wszystko działo się nagle, ale jako strażak był w stanie wykręcić niezłe wyniki. Od listopada przegrał trzy spotkania, ale wszystkie z zespołami z najwyższej światowej półki.

- Mam zerową tolerancję do braku dyscypliny. Jesteśmy tutaj, ponieważ chcemy odnieść sukces. Aby tego dokonać, potrzebujemy dojrzałości oraz odrobiny klasy - mówił na jednej z konferencji prasowych przed Euro 2020.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny trick gwiazdy reprezentacji Anglii. Zrobił to jak "Lewy"

Jest kilka powodów, dlaczego oddanie tego zadania Page'owi było najlepszym możliwym rozwiązaniem. Zbyt wiele nie musiał zmieniać w taktyce. Dobrze znał plan Giggsa i młodych kadrowiczów, z którymi miał okazję współpracować w reprezentacji U-21, m.in. Daniela Jamesa, Neco Williamsa i Ethana Ampadu. Ceni sobie szczerość i uczciwość, dlatego często rozmawia z piłkarzami nt. treningu i życiowych przemyśleń. O jakość i organizację pracy pod okiem Page'a kibice Walii nie powinni się zatem martwić.

Wyjątkowa grupa

Ewidentnie Walijczykom na rękę jest bycie potencjalnym zaskoczeniem turnieju, nawet jeśli zespół ma duże i piękne doświadczenia z poprzedniego Euro. U "Smoków" nie ma tej presji. Płynność gry z piłką i bez piłki są tego dobrym dowodem. Jednak gra nie byłaby tak efektowna i efektywna, gdyby nie odpowiednia mieszkanka doświadczenia i młodości. Wszyscy w drużynie są spragnieni sukcesu.

Gdyby Euro nie zostało przełożone, Walia mogłaby zostać w grupie chłopcem do bicia. Nie miałaby w formie boiskowego lidera, Garetha Bale'a, który wypalał się w Realu Madryt. Do tego nie zagrałby zmagający się z kontuzją ścięgna Achillesa Joe Allen. Pandemiczny sezon wyszedł tej dwójce na dobre - Bale złapał rytm na wypożyczeniu w Tottenhamie Hotspur, a Allen wyzdrowiał i wrócił do gry. Z ważniejszych postaci zostaje też Aaron Ramsey, który zawsze potrafi zaimponować piłkarską klasą. Jednak łatwiej jest, gdy ma wokół siebie innych rutyniarzy.

Tacy liderzy potrafili szybko zgrać się z młodymi, którzy powoli stanowią o coraz większej sile Walii. Poza Jamesem, Williamsem i Ampadu do tego grona można zaliczyć m.in. Joe Rodona, Chrisa Mephama i Davida Brooksa.

- Walijska piłka nożna znajduje się obecnie w dobrym położeniu i chciałbym kontynuować ten rozpęd - oceniał Page jeszcze w maju.

Jednak jest jeden piłkarz, który stał się najbardziej zaskakującym bohaterem Walii.

Rambo znikąd

Gdy Walia docierała do półfinału Euro we Francji, Kieffer Moore jest piłkarskim amatorem, a sukces reprezentacji śledzi w telewizji. Na Wyspach Brytyjskich pracował jako ratownik medyczny i trener personalny. Kluby oferowały mu kontrakty warte ledwie kilkadziesiąt funtów. Ambicja nie pozwalała mu odpuścić.

- Pracowałem na pół etatu, ale kiedy ludzie pytali mnie, co chcę dalej zrobić ze swoim życiem, zawsze odpowiadałem, że zostanę piłkarzem i nie cofnę się przed niczym, żeby się dostać na szczyt. Powoli torowałem sobie drogę w górę - mówił w jednym z wywiadów w 2019 r.

Moore to rosły i silny napastnik. Warunkami fizycznymi wydaje się być idealnie skrojony pod brytyjski futbol. Dobra forma przełożyła się po czasie transferem do Yeovil Town, które grało w The Championship. Odbił się jednak od wielkiej piłki jak od ściany. Spróbował sił w Norwegii, potem znowu tułał się po półamatorskich ligach. Kluby z zaplecza Premier League wciąż go jednak bacznie obserwowały. Zaliczył cztery kluby w dwa lata, aż trafił do Cardiff City, gdzie wyrósł na gwiazdę zespołu.

- Od tamtej pory tak naprawdę nie oglądałem się wstecz. Wszystko, co robię, jest dla mojej przyszłości. Nie sądzę, by piłkarz powinien rozwodzić się nad przeszłością - wyjaśniał.

Trenerzy byli pod wrażeniem, że w wieku 28 lat wciąż może tak się rozwijać. Giggs chciał go mieć w zespole, ale był problem z obywatelstwem i potwierdzeniem walijskich korzeni. Jego matka mocno starała się, by znaleźć konkretne dowody. Wszystko trwało kilka miesięcy, ale zakończyło się szczęśliwie. Gra razem ze światowymi gwiazdami, strzela Szwajcarom gola na Euro w czerwonym bandażu na głowie, by stać się walijskim Rambo.

- Chłonę każdy moment treningu w reprezentacji. Kiedy schodzę na odpoczynek, myślę sobie "O k…, przed chwilą wymieniałem podania z Garethem Balem" - opowiadał.

Walijczycy grają na przekór losowi. Jeszcze jesienią wyjście z grupy miało być czymś nierealnym, zaliczanym do kategorii marzeń. Awans do 1/8 finału powinni uznać za sukces, ale ich apetyt rośnie w miarę jedzenia. Gra jest przekonująca, zawodnicy tworzą zgrany zespół i bije od nich pragnienie sukcesu. Niewątpliwie starcie z Danią, która przeżywa na tym Euro prawdziwą przejażdżkę rollercoasterem, może być kandydatem do najlepszego meczu turnieju. Wszystko w rękach i nogach Walijczyków.

Czytaj też:
Vrdoljak bez litości dla Polski
Baggio wskazał faworyta Euro

Źródło artykułu: