Szymon Mierzyński: Euro 2016 ujawniło niedostatki polskiej kadry (komentarz)

PAP/EPA / EPA/OLIVER WEIKEN
PAP/EPA / EPA/OLIVER WEIKEN

Po Euro 2016 postrzeganie reprezentacji Polski się zmieniło, a rywale nabrali respektu. Nie oznacza to jednak, że Adam Nawałka dysponuje gotowym zespołem.

Biało-Czerwoni dotarli do ćwierćfinału Euro 2016 grając zaledwie 18 zawodnikami. Oto pierwszy problem - wąska kadra. Dysponujemy silną podstawową jedenastką, mającą atuty zarówno w obronie jak i w ataku, ale każda absencja kluczowego gracza powoduje lukę, której Adam Nawałka nie jest w stanie wypełnić wartościowym rezerwowym.

Ten problem nie dotyczy tylko obsady bramki, dlatego kontuzja Wojciecha Szczęsnego w meczu z Irlandią Północną nie wywołała przykrych reperkusji, a Łukasz Fabiański ze swojej roli wywiązał się bez zarzutu.

Mecz z Ukrainą momentem kluczowym?

Na przestrzeni turnieju udało się uniknąć poważniejszych urazów, przez co selekcjoner nie rotował przesadnie składem. Taka taktyka nie do końca się jednak sprawdziła. Biało-Czerwoni - w odróżnieniu od wytrawnych ekip turniejowych - najlepszą formę zaprezentowali w fazie grupowej. Zakończyli ją ze znakomitym dorobkiem siedmiu punktów. Później pojawiły się problemy kondycyjne. W tym miejscu warto sobie zadać pytanie, czy Adam Nawałka nie postąpiłby lepiej, gdyby w starciu z Ukrainą, które nawet w przypadku porażki dawało nam awans, dał odpocząć większej liczbie kluczowych graczy.

Zrobił to Antonio Conte w reprezentacji Włoch, podobnie zachował się Didier Deschamps w zamykającym zmagania grupowe Francuzów meczu ze Szwajcarią. Biało-Czerwoni już przed 3. kolejką wiedzieli, że wygranie grupy C to perspektywa mało prawdopodobna (Niemcy musieliby stracić punkty z Irlandią Północną), a mimo to wyszli na boisko w niemal podstawowym składzie, stracili dużo sił, ostatecznie i tak zajmując 2. pozycję.

ZOBACZ WIDEO Polski biznesmen rządzi francuskim klubem. To "Kanarki" o wspaniałej tradycji

Ten ubytek dał się we znaki już w potyczce ze Szwajcarią, z którą najlepiej graliśmy w pierwszej połowie, zaś później dopisało nam szczęście. W jeszcze większym stopniu cierpieliśmy w ćwierćfinale z Portugalią: od pewnego momentu było widać jak na dłoni, że zmęczona polska drużyna będzie czekać tylko na rzuty karne i liczyć, że tam los znów się do niej uśmiechnie.

Zbyt mała rotacja

W całym turnieju Adam Nawałka posłał do boju tylko osiemnastu piłkarzy, ale nawet ta liczba nie oddaje całości konserwatywnego podejścia selekcjonera. Trzech zawodników (Thiago Cionek, Piotr Zieliński oraz Filip Starzyński) zagrało tylko w jednym spotkaniu, zaś Sławomir Peszko, który wystąpił trzykrotnie, uzbierał zaledwie 21 minut.

Jeśli dołożyć do tej czwórki Wojciecha Szczęsnego okaże się, że podczas Euro 2016 w polskiej kadrze pierwszoplanowe role odgrywało raptem trzynastu graczy. Przy konieczności rozegrania pięciu meczów w ciągu 19 dni jasne było, że z upływem czasu dopadnie nas kryzys formy.

Całą imprezę na ławce spędzili: Artur Boruc, Jakub Wawrzyniak, Bartosz Salamon, Karol Linetty i Mariusz Stępiński. Ciekawe, czy będąc bogatszym o obecną wiedzę, Adam Nawałka dałby im szansę występu.

Mało kreatywny środek pola

Polakom doskwierał brak skuteczności w ataku, ale nie tylko skromny dorobek bramkowy Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego był rzucającym się w oczy mankamentem. Od jakiegoś czasu polska kadra cierpi z powodu braku rozgrywającego. Przed turniejem przymierzano do tej roli Piotra Zielińskiego, lecz ten nie wytrzymał obciążenia i po fatalnych 45 minutach z Ukrainą kolejnej szansy już nie dostał.

W tych okolicznościach Adam Nawałka postawił w środku pola na Grzegorza Krychowiaka i Krzysztofa Mączyńskiego. Sęk w tym, że oni lepiej grają w destrukcji i trudno od nich wymagać np. podań otwierających. Tych natomiast bardzo Polakom brakowało.

Nie ma przypadku w tym, że na Euro 2016 Polska była silna przede wszystkim na skrzydłach. Jakub Błaszczykowski strzelił dwa gole i dołożył do nich jedną asystę, zaś Kamil Grosicki zakończył imprezę z dwoma ostatnimi podaniami. Właśnie oni wyręczali mało kreatywnych środkowych pomocników.

W tym kontekście szkoda, że szansy w ogóle nie otrzymał Karol Linetty. Pomocnik Lecha Poznań nie ma jeszcze dużego międzynarodowego doświadczenia, za to jest bardzo wszechstronnym zawodnikiem. Potrafi piłkę zarówno odebrać, jak i obsłużyć podaniem kolegów z formacji ofensywnej. Być może z nim w składzie polski środek pola miałby więcej możliwości.

Jaka będzie rola Linettego i Zielińskiego, przekonamy się zapewne już w eliminacjach MŚ 2018. Adam Nawałka musi wprowadzić więcej kreatywnych zawodników do środkowej strefy.

Euro 2016 to niewątpliwy sukces Polski. Wreszcie wyzbyliśmy się kompleksów, nie rozgrywaliśmy już słynnych meczów o honor i przełamaliśmy barierę, która do tej pory była dla nas nie do przeskoczenia. Gotowej drużyny jednak nie mamy. Impreza we Francji powinna zostać potraktowana nie jako apogeum, lecz tylko etap na dłuższej drodze - by to co się tam wydarzyło nie było pojedynczym incydentem, a dopiero początkiem czegoś wielkiego.

Szymon Mierzyński

Źródło artykułu: