Ekipa Trzech Koron w dość powszechnej opinii była faworytem tego meczu, ale po tym co pokazała w pierwszej części kibice przecierali oczy zdumienia. Podopieczni Erika Hamrena byli niemrawi w ofensywie, słabo radzili sobie w środkowej strefie i mimo że rywal nie zaskakiwał ich umiejętnościami technicznymi, to stosując proste środki radził sobie nadspodziewanie dobrze.
Szwedzi najedli się strachu już w 10. minucie, gdy Andreas Isaksson miał niemałe kłopoty z obroną soczystego strzału Jeffa Hendricka. Takich momentów było zdecydowanie więcej, bo w doskonałej sytuacji z piłką minimalnie minął się John O'Shea. Poza tym raz jeszcze pokazał się Hendrick, który uderzył z dystansu w poprzeczkę.
Reprezentacja Szwecji podobnych szans nie miała, a momentami wręcz porażała bezradnością z przodu. Widział to Zlatan Ibrahimović, który nie mogąc się doczekać dobrych podań, wrócił do środkowej linii i często zajmował się nawet wyprowadzaniem piłki, a gdy już nadchodziły nieliczne okazje, by pokusić się o strzał, to próbował go oddać z każdej możliwej pozycji. Efekty były jednak mizerne.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Kapustka jak Zbigniew Boniek? "To było bezkompromisowe wejście w turniej"
Przerwa nie przyniosła otrzeźwienia w zespole Trzech Koron, stało się wręcz odwrotnie. Tuż po wznowieniu gry Irlandczycy stłamsili przeciwnika jeszcze bardziej i w 48. minucie objęli prowadzenie. To była znakomita, bardzo płynnie rozegrana akcja. Seamus Coleman przedarł się prawym skrzydłem, dośrodkował do niekrytego Wesa Hoolahana, a ten tylko dostawił nogę i precyzyjnym wolejem pokonał Isakssona.
Dopiero stracona bramka przebudziła Szwedów i kolejne fragmenty należały już do nich. Irlandczycy nie potrafili pójść za ciosem, momentami bronili się zbyt głęboko i zapłacili za to wysoką cenę. Na niespełna 20 minut przed upływem regulaminowego czasu wreszcie swój kunszt pokazał Ibrahimović, który znalazł się z piłką na boku pola karnego i dośrodkował tak niewygodnie dla Ciarana Clarka, że ten próbując interweniować pokonał głową Darrena Randolpha.
Na nic więcej piłkarzy Erika Hamrena nie było już jednak stać. "Ibra" był w poniedziałek w zasadzie jedynym jasnym punktem w swojej drużynie. Jego koledzy nie potrafili opanować środka pola i nie znaleźli żadnego sposobu na całkiem dobrze zorganizowany, a przede wszystkim niesamowicie waleczny zespół irlandzki.
Remis 1:1 to wynik, który nie krzywdzi żadnej z ekip, ale też nic im nie gwarantuje. Wydaje się, że jeśli pozostałe drużyny z grupy E, czyli Belgia i Włochy zagrają na swoim poziomie, to właśnie one wywalczą dwa pierwsze miejsca.
Irlandia - Szwecja 1:1 (0:0)
1:0 - Wes Hoolahan 48'
1:1 - Ciaran Clark (sam.) 71'
Składy:
Irlandia: Darren Randolph - Seamus Coleman, John O'Shea, Ciaran Clark, Robbie Brady, Jeff Hendrick, Glenn Whelan, James McCarthy (85' Aiden McGeady), Wes Hoolahan (78' Robbie Keane), Shane Long, Jonathan Walters (63' James McClean).
Szwecja: Andreas Isaksson - Mikael Lustig (45' Erik Johansson), Victor Lindelof, Andreas Granqvist, Martin Olsson, Sebastian Larsson, Oscar Lewicki (86' Albin Ekdal), Kim Kallstrom, Emil Forsberg, Marcus Berg (59' John Guidetti), Zlatan Ibrahimović.
Żółte kartki: James McCarthy, Glenn Whelan (Irlandia) oraz Victor Lindelof (Szwecja).
Sędzia: Milorad Mazić (Serbia).
Zresztą to, co pisz Czytaj całość